Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > Ekstraklasa
W Holandii też się cieszą mistrzostwem Wisły2011-05-17 08:29:00

Najpierw paradował po murawie z cygarem w dłoni. Wysłuchiwał chóralnych śpiewów blisko 18 tysięcy kibiców na swoją i podopiecznych cześć. Później suchej nitki nie zostawili na nim piłkarze, oblewając go całego szampanem w szatni. Wczoraj już na spokojnie trener Wisły Robert Maaskant opowiadał o tym jak się czuje jako mistrz Polski.

 


– Na co dzień ani nie piję alkoholu, ani nie palę – śmiał się Holender. – Cygaro jednak tym razem zapaliłem, bo robię to w wyjątkowych dla mnie momentach. Tak było np. kiedy urodził się mój syn.Tym razem smakowało jak prawdziwa wiktoria. Jeśli chodzi o alkohol, to nie piłem w niedzielę dużo, raptem dwie, trzy lampki szampana.Przyznam jednak, że nie mogłem długo zasnąć.  Prawie w ogóle nie spałem, bo tyle miałem jeszcze w sobie adrenaliny po tym, co się stało. Zawsze po wygranych meczach lubię moment, kiedy budzę się rano. Myślę sobie wtedy - jak to dobrze, że wygraliśmy. Teraz, gdy obudziłem się, pomyślałem - jesteśmy mistrzami! Przyznam, że to dla mnie coś nowego, ale jednocześnie bardzo miłego. Proszę zresztą zobaczyć, jak  świętowali ostatnio piłkarze Barcelony czy Manchesteru United po zdobyciu mistrzowskich tytułów w swoich krajach. To są przecież ludzie, którzy w swoich karierach wygrali już praktycznie wszystko. Kiedy widziałem, jak oni się cieszą, to zdałem sobie sprawę jak smakuje mistrzostwo. A dla mnie przecież był to pierwszy tytuł na takim poziomie.

 

Holender otrzymał też mnóstwo gratulacji. Na meczu obecni byli jego przyjaciele i przede wszystkim najbliżsi, dziewczyna oraz ojciec. Ten ostatni zrobił trenerowi Wisły niespodziankę przylatując w ostatniej chwili do Krakowa. – Gdy po meczu spacerowałem po boisku i cieszyłem się razem z moimi zawodnikami, podszedłem to trybuny, na której siedziała moja dziewczyna. Usłyszałem nagle, że ktoś woła moje imię, a ja znam ten głos –mówi trener Wisły. –To był głos mojego taty.To była  dla mnie niezwykle miła niespodzianka, że on tutaj przyleciał cieszyć się razem ze mną. Maaskant przyznał też, że otrzymał mnóstwo SMS-ów z gratulacjami od przyjaciół i znajomych. – Miło jest czuć, że jest się kochanym – stwierdził z uśmiechem Holender.

 

Maaskant wierzy, że jego zespół będzie stać na awans do Ligi Mistrzów. Jeszcze nie mówi konkretnie na jakie pozycje widzi wzmocnienia, ale też bardzo odważnie stwierdził wczoraj: – Możemy sprawić problemy każdej drużynie na świecie. Każdej! Nawet Barcelonie. Na dziesięć meczów, przegramy z nimi dziewięć, ale przy dozie szczęścia jesteśmy w stanie ten jeden raz wygrać. Wiem, że jeszcze wiele musimy poprawić, ale już teraz ciężko nas pobić.


Bartosz Karcz, Gazeta Krakowska


maaskantaa.jpg


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty