Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > Ekstraklasa
"Wisła to dla Korony najważniejszy rywal rundy"2011-04-09 08:54:00

- Każdy wie, jakie są mecze Wisły z Koroną. To mecz, do którego specyficznie podchodzą piłkarze, przede wszystkim Korony. Zostawią więc na boisku mnóstwo zdrowia i serca - mówi dla serwisu klubowego Cezary Wilk. Piłkarz Wisły trafił do Krakowa właśnie z Korony.


- Mecz z Koroną będzie dla Ciebie specjalnym spotkaniem?


- Wydaje mi się, że emocje związane z Koroną odeszły. Może niewielka ich ilość pozostała i pewnie ujawni się przed meczem, ale raczej w małym stopniu. Teraz jest tylko Wisła i liczą się jej zwycięstwa.

- Masz jeszcze wielu znajomych w Kielcach?


Wiadomo, jeszcze kilku chłopaków, z którymi grałem, tam zostało. Mam zamiar zadzwonić do Ediego. Trochę sobie pożartujemy, bo to zawsze uśmiechnięty człowiek. Nieważne, co się dzieje, można z nim pożartować.

- W Koronie ostatnio nie dzieje się dobrze. Masz swoją diagnozę, dlaczego zespół z Kielc ostatnio gra słabiej?


Nie ma zamiaru diagnozować postawy Korony. Jest tak, a nie inaczej. Mnie tam już dawno nie ma, teraz jestem w Wiśle, więc sprawy związane z kieleckim klubem są poza mną.

- W Koronie ostatnio dużo mówiło się o zmianie trenera. Uważasz, że to dobrze, że trener Sasal pozostał na stanowisku?

Mogę powiedzieć tylko ogólnie: uważam, że zwalnianie szkoleniowców w trakcie rundy to złe rozwiązanie. Moim zdaniem każdy trener powinien dostać szansę dokończenia swojej pracy, przynajmniej jeśli chodzi o dany sezon. Pod tym względem myślę, że jest to trafna decyzja. Nie chciałbym się jednak wgłębiać w sprawy Korony.

- Jakim trenerem jest Marcin Sasal?

Jest to trener, który ma swoje zdanie na każdy temat i broni go za wszelką cenę.  Ma dużą charyzmę i zadziorny charakter. Myślę, że to mu pomaga w tej pracy i dzięki temu odnosił z Koroną, przynajmniej na początku, znaczne sukcesy.

- Ta cała napięta sytuacja w Koronie chyba nie wpłynęła dobrze na ten zespół?

Teoretycznie nie powinna wpłynąć na nich pozytywnie, ale każdy wie, jakie są mecze Wisły z Koroną. To mecz, do którego specyficznie podchodzą piłkarze, przede wszystkim Korony. Zostawią więc na boisku mnóstwo zdrowia i serca. Dla nas to będzie ciężki mecz, nieważne, w jakiej sytuacji znajduje się Korona.

- To rzeczywiście jest tak, że w Kielcach mecz z Wisłą to mecz sezonu, albo przynajmniej jedno z najważniejszych spotkań w roku?


Tak, na pewno. Kibice zresztą wywierali taką presję i takie stawiali przed nami zadanie, gdy grałem w Koronie. Wisła to był najważniejszy punkt każdej rundy i mieliśmy robić wszystko, żeby te mecze wygrywać. Myślę, że w tej kwestii nic się nie zmieniło.

- Kibice obawiają się, że po tym jak osiągnęliście znaczną przewagę nad resztą stawki, w drużynę wkradnie się rozprężenie. Rzeczywiście, mają się czego bać?


Nie ma mowy o takiej sytuacji. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, o co gramy, jaki jest nasz cel, co musimy zrobić, aby to osiągnąć. Nie powinno być problemów z mobilizacją.

- Można postawić taką tezę, że największym przeciwnikiem Wisły w walce o mistrzostwo jest teraz sama Wisła?


Trochę za dużo zaczęło się kombinowania po naszym zwycięstwie z Jagiellonią. Zamiast się cieszyć z tego, zaczynamy kombinować i szukać dziury w całym. Mamy osiem punktów przewagi, spokojnie szykujemy się do kolejnego spotkania i zrobimy wszystko, żeby je wygrać. Na temat naszej przewagi trzeba jak najmniej mówić, a skoncentrować się na graniu.

- Mówiąc o tym kombinowaniu masz na myśli to, co dzieje się w mediach?


Tak, na przykład to. Dziennikarze raz sami nas podpuszczają, że już praktycznie jesteśmy mistrzami, a za chwilę ten sam dziennikarz pyta, czy w drużynę nie wkradnie się rozprężenie. To jest takie szukanie dziury w całym, kombinowanie, podpuszczanie zawodników. Na szczęście w drużynie, tak jak mówiłem, wszyscy wiemy, o co gramy, co mamy robić, żeby wygrać kolejne mecze.

- W meczu z Jagiellonią przez dłuższą chwilę grałeś obok Radosława Sobolewskiego. Pojawiła się myśl, że o miejsce w podstawowym składzie możesz walczyć nie tylko z „Sobolem”?

Muszę naprawdę szczerze powiedzieć, że nie zastanawiam się, z kim walczę o miejsce w składzie, a z kim nie. Na treningach robię wszystko, co do mnie należy, a potem to do trenera należy decyzja, gdzie dany zawodnik się pojawi. Spokojnie robię swoje i na pewno przyjdzie moment, że zacznę więcej grać. Gdzie, na jakiej pozycji – to już ma mniejsze znaczenie dla mnie.

- Po powrocie ze zgrupowania reprezentacji miałeś kilka indywidualnych treningów. Dlaczego?

Sprawa jest prosta: po powrocie z kadry musiałem dojść do siebie, bo pobyt na zgrupowaniu reprezentacji trochę odbił się na mojej dyspozycji. Tam były przede wszystkim treningi przygotowujące do dwóch spotkań, więc zawodnicy, którzy grali mało, bądź w ogóle nie zagrali, tak jak ja, zaliczyli lekki spadek dyspozycji fizycznej. W ciągu pierwszego tygodnia po powrocie ze zgrupowania musiałem więc to szybko nadrobić.

Wszystko już jest ok?
Tak, chociaż jeszcze te dwadzieścia minut w meczu z Jagiellonią nie było najlepszymi dwudziestoma minutami w moim wykonaniu. Trochę indywidualnej pracy jeszcze mi brakuje.

Rozmawiał Marcin Górski, wisla.krakow.pl


wilk.jpg


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty