W piątek o godzinie 20 rozpocznie się spotkanie piłkarskiej ekstraklasy Arka Gdynia - Wisła Kraków. Dyspozycja podopiecznych Roberta Maaskanta jest sporym znakiem zapytania, ale on sam nie wątpi, że będą się liczyć w walce o mistrzostwo. – To powinna być dla nas dobra runda – mówił przed wyjazdem do Gdyni.

Po powrocie ze zgrupowania w Turcji zespół trenował głównie na płycie swojego stadionu, gdzie mógł zaadaptować się do zimowych warunków. Na pełnych obrotach ćwiczył Erik Cikos, który podczas jednego ze sparingów nabawił się lekkiego urazu. Większym problemem wydaje się być przekroczenie limitu żółtych kartek przez Radosława Sobolewskiego i Gordana Bunozę, przez co zespół będzie musiał sobie radzić bez swojego kapitana. – Mikrourazy i ich nieobecność nie powinny nam pokrzyżować planów – wyrokował jednak holenderski szkoleniowiec, znajdujący się w naprawdę dobrym humorze.

Niemniej Arka będzie z pewnością niezwykle groźnym rywalem, a jednocześnie dodatkowo umotywowanym. Rozegra bowiem pierwsze oficjalne spotkanie na swoim nowym 15-tysięcznym stadionie, który powstał w niespełna rok! Prezentuje się on rzeczywiście okazale, a przy tym komponuje z pobliską zabudową. Jego test odbył się w poprzednią sobotę. Gdynianie zremisowali z Beroe Stara Zagora 1-1, a na przybyłych kibiców czekał imponujący świetlny pokaz.

- Jesteśmy drużyną i to jest najważniejsze. Przeciwko Wiśle powalczymy na pewno o zwycięstwo – deklarował na oficjalnej stronie klubu Emil Noll, który zdobył gola w ostatnim sparingu. Łącznie zespół rozegrał ich osiem (m.in. przeciwko Young Boys Berno i FC Sion). Co prawda nie wygrywał, ale regularnie remisował. Dla porównania Wisła zagrała o trzy mecze kontrolne mniej i przygotowywała się o dwa tygodnie krócej. Skład Arki nie uległ znaczącej przebudowie. Podstawową zmianą jest obecność w bramce Marcelo Moretto, mającego za sobą występy w Benfice Lizbona i AEK-u Ateny.

Zdecydowanie więcej nowych twarzy można znaleźć po krakowskiej stronie. W podstawowym składzie z nowego zaciągu zobaczymy najprawdopodobniej Sergeia Pareikę, Kewa Jaliensa, Maora Meliksona i Cwetana Genkowa.
rb