- Byłem już zmęczony i gdy podchodziłem do jedenastki, byłem gibki jak trzcina na Mazurach. Widać było, że źle zrobiłem, że podszedłem do tego karnego - przyznaje napastnik Cracovii Radosław Matusiak. W meczu z Widzewem (2-2)  fatalnie przestrzelił z 11 metrów...

- Mogłeś zostać bohaterem Cracovii, jednak nie wykorzystałeś rzutu karnego...

- Nie będę się tłumaczył. Byłem już zmęczony i gdy podchodziłem do jedenastki, byłem gibki jak trzcina na Mazurach. Widać było, że źle zrobiłem, że podszedłem do tego karnego. Szkoda, bo uważam, że gdybym strzelił bramkę, wygralibyśmy. Tymczasem muszę postawić piwo Bartkowi Dudzicowi, bo jego gol dał nam remis.

- Kto wie, czy piłka dotarłaby do niego, gdyby nie nieco pechowe zagranie jednego z obrońców Widzewa..

- Ten gol Bartka oddał przebieg meczu. Zasłużyliśmy co najmniej na remis. Na pewno nie byliśmy drużyną słabszą, a momentami graliśmy lepiej od Widzewa. Remis wydaje się być sprawiedliwy.

- Ten mecz powinniście jednak byli wygrać...

- W naszej sytuacji remis nic nam nie daje, bo jest to jeden punkt, który nie zmienia układu tabeli. Musimy walczyć dalej. Mamy takie założenie, by zdobyć sześć punktów, na razie udało się uzyskać jeden. Przed nami jeszcze mecze z Jagiellonią, GKS-em i Legią. Będziemy walczyć o zwycięstwo w każdym spotkaniu. Wydaje mi się, że jest pewien progres w naszej grze, że poszła ona do przodu i jest to sygnał, że może będzie lepiej.

- Walczyliście ambitnie do końcowych minut. Piłkarze Widzewa chyba nie spodziewali się tego, że przystąpicie do meczu z taką determinacją...

- Trener włożył w nas troszkę wiary, naładował do gry i przekonał, że jeszcze nie wszystko stracone. To było widać na boisku. Sytuacja nie jest ciekawa, ale na pewno mamy jeszcze szanse na utrzymanie. Będziemy walczyć cały czas. Uważam, że jeżeli będziemy grać tak, jak z Widzewem, to będziemy wygrywać.

Rozmawiał Dariusz Guzik, cracovia.pl