- Od Wisły oczekuje się zawsze wiele. Klub o takich możliwościach i aspiracjach musi sobie radzić z przeciwnikami jak Śląsk Wrocław w obecnej formie – przyznał Cezary Wilk.

Młody pomocnik krytycznie analizował występ zespołu w piątkowy wieczór: - Ten remis jest dla nas porażką. Wisła musi wygrywać takie mecze. Co więcej, musi wygrywać wysoko, tym bardziej, grając na własnym stadionie. Trzeba się zastanowić nad grą i błędami.

Kto wie, jakby potoczyło się spotkanie, gdyby Wisła w 10. minucie objęła prowadzenie. Wówczas na prawe skrzydło zszedł Wilk i posłał piłkę w pole karne. Ta najpierw minęła Macieja Żurawskiego i Pawła Brożka, by trafić pod nogi Nourdina Boukhariego. Ten huknął z ostrego kąta, ale strzał został wybity na rzut rożny. - Nie wiem, czy mogłem dograć lepiej. Musiałbym obejrzeć powtórkę i na chłodno to ocenić. Ogólnie sytuacji podbramkowych było mało – skomentował zdarzenie.

Po obiecującym początku zaczęto zacierać ręce, co przyniosą kolejne minuty. Niestety, im dalej w mecz, tym o pokonanie Mariana Kelemena było trudniej, chociaż Wisła posiadała miażdżącą przewagę w posiadaniu piłki. – Pierwsze 20 minut mogło się podobać, ponieważ było sporo wrzutek z obydwu stron. Później to się zacięło. Brakowało ruchu bez piłki, przez co cała gra wyglądała gorzej – uznał.

Wilk podszedł z wyrozumiałością do nerwowej reakcji kibiców po końcowych gwizdku. – Na pewno nie była ona przyjemna. Takie momenty są zawsze ciężkie, ale trzeba zrozumieć kibiców. Są zniecierpliwieni, bo przez wiele lat przyzwyczaili się do pięknej gry i gradu goli. Teraz im tego brakuje, więc ta postawa jest czymś naturalnym – skomentował, apelując o cierpliwość: - Jest nowy trener i wielu nowych zawodników. Potrzebujemy czasu. Nie da się zrobić z tego od razu „maszynki”, która będzie po kolei wygrywała mecze. Czas będzie działał na naszą korzyść, chociaż rozumiem, że wszyscy chcieliby zwycięstw już teraz.
rb