Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > Ekstraklasa
Remis Legii ze Śląskiem, ostre słowa Tarasiewicza2010-03-20 16:53:00 ASInfo

W sobotnim spotkaniu 21. kolejki Ekstraklasy Legia Warszawa zremisowała na własnym stadionie ze Śląskiem Wrocław. Dla obu drużyn jest to pierwszy zdobyty punkt od trzech spotkań.

Ostre słowa Tarasiewicza: Legioniści zdradzili Urbana


Legia Warszawa - Śląsk Wrocław 1-1 (1-0)

1-0 Choto 11
1-1 Dudek 58 (karny)
Sędziował Hubert Siejewicz (Białystok). Żółte kartki: Sztylka, Madej (Śląsk) - Wawrzyniak, Jarzębowski, Astiz (Legia). Czerwona kartka: Socha (Śląsk).
LEGIA:
Mucha - Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz, Dickson Choto (72. Pance Kumbev), Jakub Wawrzyniak - Miroslav Radović (53. Ariel Borysiuk), Tomasz Jarzębowski, Maciej Iwański, Maciej Rybus - Sebastian Szałachowski, Dong Fangzuo (65. Piotr Giza).
ŚLĄSK: Marian Kelemen - Krzysztof Wołczek, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec - Piotr Ćwielong (74. Krzysztof Ulatowski), Dariusz Sztylka, Sebastian Mila, Sebastian Dudek, Łukasz Madej (90. Tomasz Szewczuk)- Vuk Sotirović (90. Antoni Łukasiewicz).

 

Bohater meczu: Sebastian Mila (Śląsk)
Pomocnik wrocławian wywalczył rzut karny i stworzył kilka groźnych sytuacji pod bramką Jana Muchy.

Tak padły bramki:

1-0 Dickson Choto 11
Z prawej strony dośrodkował Maciej Iwański, a wracający do składu po czerwonej kartce Dickson Choto głową umieścił piłkę w siatce.

1-1 Sebastian Dudek 58
W polu karnym warszawian Inaki Astiz sfaulował Sebastiana Milę. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Sebastian Dudek i pewnym strzałem w prawy dolny róg wyrównał stan meczu.

Ryszard Tarasiewicz, trener Śląska: Nie graliśmy bez sensu jak Legia

- Mogliśmy wygrać. Legia grała bez sensu długimi podaniami, my mądrze piłką - tak trener Śląska podsumował remis swojej drużyny z Legią w Warszawie.
Śląsk ostatnio spisywał się słabo. Na tyle, że pojawiły się plotki, iż zmiana na wrocławskiej ławce nastąpi niebawem. Zapewne nawet po porażce w stolicy. Tarasiewicz się wybronił, choć według niego nikt w klubie z nim nie rozmawiał i pracowałby dalej bez względu na sobotni wynik. Jednym podczas pomeczowej konferencji zaskoczył: - To było dobre spotkanie - powiedział.
- Wynik jest sprawiedliwy. Moi zawodnicy nigdy nie kalkulują. Grają zawsze na tyle, na ile pozwala im w danym dniu dyspozycja. Zawodnicy Legii także starali się grać na tyle, ile mają umiejętności i możliwości fizycznych. Pod względem motorycznym przewyższaliśmy Legię - powiedział Tarasiewicz. - Pod koniec meczu moi zawodnicy popełnili kilka fauli zakończonych czerwoną kartką Sochy. Była to konsekwencja faulu na Dudku, potem my sfaulowaliśmy i poszła tych fauli cała sekwencja. Nie dało się tego zatrzymać - dodał.


- W meczu z nami piłkarze Legii starali się bardziej niż wcześniej. To wcześniej nie mogli? Zdradzili swojego trenera - powiedział szkoleniowiec Śląska pytany o porównanie drużyny Legii prowadzonej przez Jana Urbana w stosunku do tej już pod wodzą Stefana Białasa.
- Zawodnicy Legii starali się w meczu z nami na tyle, na ile mieli możliwości. Starali się, walczyli więcej niż wcześniej. Oni zdradzili swojego trenera. Bez względu na to jak dzisiaj to odbieracie. Zawsze mówi się, że jak jest zmiana trenera to zawodnicy się starali. Wcześniej nie mogli? - mówił Tarasiewicz, prywatnie bliski kolega zwolnionego z Legii przed tygodniem trenera Urbana.
- Jak coś nie pasuje, to idzie się i się mówi, że nie chcemy z panem pracować. Zamiast być hipokrytą i jątrzyć za plecami. A może lepiej zawodników ukarać? A wszyscy ruszają dupy? - pytał trener wrocławian.

Stefan Białas: Legia nie ma napastników

- Graliśmy bez napastników. Mięciel zachorował, Grzelak doznał kontuzji. Został tylko Dong. Zremisowaliśmy, ale nadal wierzę w mistrzostwo - mówił trener Legii, dla którego remis 1-1 ze Śląskiem był pierwszym w ekstraklasie na ławce stołecznej drużyny, odkąd pracował tu 11 lat temu.
Białas przejął Legię po zwolnionym Janie Urbanie, ponieważ mająca mistrzowskie aspiracje drużyna przegrała dwa kolejne spotkania. Początek ma kiepski. Przegrał 0-1 z Ruchem w Pucharze Polski, w sobotę nie pokonał słabo ostatnio spisującego się Śląska. I Legia znów spisała się słabo.
- Chciałbym podziękować zawodnikom za walkę, bo zostawili na boisku całe serducho. W ostatniej chwili wyskoczyli nam Grzelak i Mięciel, chociaż byli w protokole meczowym. Skład musieliśmy zgłosić półtorej godziny przed meczem, a pięć minut później Mięciel oświadczył, że czuje się słabo i jest bliski omdlenia. Został odesłany do domu. Grzelak o urazie pachwiny poinformował mnie dopiero wtedy, gdy po rozgrzewce usiadł na ławce rezerwowych. Musiałem więc wstawić Donga. Jak na pierwszy raz spisał się naprawdę dobrze. Ponieważ jednak dodatkowo pachwinę uszkodził Dickson Choto, to nie miałem możliwości manewru. Wszystkie zmiany były wymuszone - tak nowy trener legionistów tłumaczył się z kolejnego niepowodzenia.


- Różnica między Legią a Śląskiem jest jedna. Śląsk ma wszystkich zawodników i trenera, który trenował z tym zespołem od dłuższego czasu. Ja nie wiem, czy na wtorkowy mecz w Pucharze Polski uda się zestawić jedenastkę. Uważam, że zrobiliśmy spory postęp od meczu z Ruchem Chorzów. Strzeliliśmy bramkę po akcji, którą trenowaliśmy. Zabrakło nam "kropki nad i", czyli strzelenia drugiego gola. Dziś były w końcu brawa, których dawno na Łazienkowskiej nie słyszeliśmy. Cały czas wierzę w mistrzostwo i nie żałuję, że podjąłem się tak trudnego zadania. Zawodnicy łapią choroby nawet przy otwarciu lodówki. Nic na to teraz nie poradzimy. Brakuje nam skuteczności. Trzy razy skuteczności. Ale nadal jesteśmy w grze - mówił Białas po meczu.

Jakub Rzeźniczak: Nie strzelamy, więc nie wygrywamy

- Spodziewałem się, że strzelimy drugą bramkę. Tymczasem Śląsk wyprowadził kontrę, był karny i znów nie wygraliśmy - podsumował obrońca Legii remis ze Śląskiem
- Mieliśmy sporo sytuacji. Myślałem, że to prędzej my strzelimy drugą bramkę niż Śląsk wyrówna. Graliśmy nieźle. Przy stanie 1-0 Sebastian Szałachowski miał bardzo fajną sytuację. Niestety nadzialiśmy się na kontrę - mówił Rzeźniczak.
We wtorek legionistów czeka rewanż w ćwierćfinale Pucharu Polski z Ruchem Chorzów. Chcąc awansować, muszą zwyciężyć. A nie umieją tego dokonać już przez cztery spotkania. - Musimy odrobić stratę. Bardzo liczymy, że zdobędziemy puchar. Do tego trzeba w końcu zagrać na zero z tyłu. Niemniej myślę, że nie można mieć większych pretensji do obrony. Co prawda wiosną tracimy bramkę w każdym meczu, ale tylko jedną i to nie w tyłach tkwi problem Legii. Musimy poprawić skuteczność, zacząć strzelać bramki. Będziemy ostro pracować nad tym na treningach - powiedział prawy obrońca Legii.

Maciej Rybus: Dla Legii to katastrofa

- Cztery mecze bez zwycięstwa to katastrofa dla takiego klubu jak Legia. Musimy zacząć wygrywać, innej opcji nie ma - zadeklarował reprezentant kraju. Po remisie ze Śląskiem szanse na tytuł wicemistrzów Polski bardzo zmalały.


Po wymęczonym zwycięstwie nad Cracovią na inaugurację rundy wiosennej przyszły same niepowodzenia. Legia przegrała po 0-1 z Odrą Wodzisław, Polonią Bytom i w takim samym stosunku z Ruchem Chorzów w Pucharze Polski. W sobotę w końcu strzeliła bramkę, chociaż zrobił to ten po kim najmniej tego się spodziewano - stoper Dickson Choto. Remis to statystycznie postęp, ale z podziału punktów przy Łazienkowskiej nikt nie był zadowolony.
- Taki wynik dla nas jest porażką. Szczególnie, że Ruch wygrał. Trudno też spodziewać się, by punkty potraciły Wisła i Lech - kręcił głową niezadowolony pomocnik warszawian.
W końcówce to po faulu na nim z boiska wyleciał Tadeusz Socha. Legia zaczęła grać z przewagą liczebną zbyt późno, by wpłynęło to na losy spotkania.
- Faul był dosyć brutalny. Taka jednak jest piłka. Nic mi się nie stało, nie mam do niego pretensji i mogę grać w następnych meczach. Niestety kontuzji doznał Dickson Choto, musiał zejść, co zburzyło trenerowi plan zmian. Teraz trzeba zmobilizować się na wtorkowy mecz Pucharu Polski z Ruchem. Musi być lepiej - mówił Rybus po meczu.


ASInfo


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty