Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > A klasa (Podhale)

Lepietnica Klikuszowa – Orkan Raba Wyżna 1-1 (0-0)

1-0 D. Żółtek 67
1-1 Możdżeń 75
Sędziował Roman Baran z Witowa. Żółte kartki: J. Chudoba, D. Żółtek – Mariusz Szklarz. Czerwone kartki: D. Żółtek – Mariusz Szklarz (obaj w 87 min.)
LEPIETNICA:
Pępek – D. Szeliga, J. Chudoba, Kowalczyk, Nosalik, Wiesław Żółtek (69 D. Chudoba), Wojciech Żółtek, D. Żółtek, Parzygnat, Antolec, R. Szeliga (73 Huzior).
ORKAN: Marcin Szklarz – Czyszczoń, Chrobak, Radoła, Antolak, Cieślak (50 Traczyk), Zięba, Mariusz Szklarz, Teper, Możdżeń, Zubek.

- Widać, iż ponad tydzień piłkarze nie wąchali boiska – mówi trener Lepietnicy,  Marek Pranica. – W pierwszych 10 minutach piłka całkowicie nie chciała piłkarzy słuchać. Było sporo niedokładności, niecelnych podań. Szybciej myśmy „poczuli” futbolówkę, przejęliśmy inicjatywę, ale ze skutecznością było fatalnie.

Nie miał dnia R. Szeliga, który w pierwszych trzech kwadransach  miał dwie wyśmienite sytuacje. To nie były „setki”, lecz „dwusetki”. Nie potrafił trafić do pustej bramki. Bądź lekko uderzał, bądź niecelnie. Za pierwszym razem otrzymał futbolówkę po pięknej koronkowej akcji, przy drugiej okazji mógł być zaskoczony. Nie spodziewał się, że piłka trafi pod jego nogi. Goście stworzyli jedną okazję, po której powstało zamieszanie na przedpolu naszej bramki, ale Pępek świetnie się zachował rzucając się w gąszcz nóg, wyłapując piłkę.
Po zmianie stron, w 48 minucie, R. Szeliga ponownie stanął przed szansą dania prowadzenia swojemu zespołowi. Był oko w oko z bramkarzem i... trafił wprost w niego. W jego ślady poszedł Wojciech Żółtek. To jednak w 67 minucie idealnie dośrodkował z rzutu rożnego na głowę D. Żółtka i gospodarze objęli prowadzenie. 5 minut później mogło być już 2:0, ale Parzygnat nie popisał się w sytuacji sam na sam. Otrzymał kapitalne podanie w tempo, w „uliczkę”  i mógł zapytać bramkarza, w który róg posłać mu piłkę, a tymczasem posłał obok bramki. To się zemściło, bo 3 minuty później goście doprowadzili do wyrównania. Wykonywali rzut wolny z 40 metrów. Wrzutka trafiła do Możdżenia, który głową posłał futbolówkę do siatki.
W 86 minucie mieliśmy kontrowersyjną sytuacje. – Wojciech Żółtek z 20 metrów trafił w poprzeczkę. Piłka dostała wstecznej rotacji,  wkręciła się w siatkę przekraczając linię bramkową, ale  szybko wyszła w pole i arbiter gola nie uznał – opowiada marek Pranica.
- Tylko kamera filmowa rozstrzygnęłaby ten spór – mówi Roman Baran, sędzia główny spotkania. – Rzeczywiście piłka dotknęła siatki, ale one są źle zamocowane i trudno było ocenić z daleka, że piłka przekroczyła linię bramkową. Boczni stwierdzili, iż gola nie było.
Minutę  później adrenalina zadziałała   w głowach D. Żółtka i Mariusza Szklarza. Spięli się, nabluzgali sobie nawzajem i arbiter odesłał ich pod prysznic.
- Prowokowali się nawzajem. Rzucali w siebie potwornym „mięsem” i musiałem ich jakoś utemperować – wyjaśnia Roman Baran. (LES)

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty