Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > A klasa (Podhale)

Lepietnica Klikuszowa – Granit Czarna Góra 1-2  (0-1)

0-1 Sz. Twardosz 10,
0-2 A. Gogola 55
1-2 Parniewicz 62 
Sędziował Marcin Tesarski z Zakopanego. Żółte kartki: Dziurdzik – Lichacz, W. Maryniarczyk.
LEPIETNICA:
Pępek – Wojciech Żółtek, D. Żółtek, Wiesław Żółtek (70 Pranica), Dziurdzik, Nosalik, Chudoba, Antolec, Huzior (46 Parniewicz), R. Szeliga, Parzygnat.
GRANIT:
P. Gogola – Sz. Kiernoziak, Janusz Hełdak, J. Milon, W. Maryniarczyk, Trzop (55 M. Sarna), J. Sarna, Sz. Twardosz, A. Gogola, P. Sarna, Lichacz (75 Z. Milon).

Rywalizacja toczyła się na boisku usłanym kałużami wody. Skazana była od razu na przypadek, gdyż piłka wyprawiała przeróżnego rodzaju niespodzianki. To stanęła w wodzie, to robiła prysznic piłkarzom, którzy i tak byli już przemoknięci do ostatniej nitki. Trzeba było mieć do niej sporo cierpliwości, by ją opanować, a potem jeszcze wyprowadzić akcję i trafić nią  do siatki.
Ta sztuka w pierwszej połowie udała się gościom. Uczynili to w 10 minucie, po wykonaniu stałego fragmentu gry. Po wolnym piłka znalazła się na 16 metrze i Sz. Twardosz z obrotu ulokował ją w przeciwległym rogu bramki. Klikuszowianie chyba przecenili sytuację, bo biernie przyglądali się jak młody piłkarz z Granitu popisuje się zagraniem z ekstraligowych boisk. Goście jeszcze przez 10 minut próbowali pójść za ciosem, ale szybko zrozumieli, iż z wielkim trudem przychodziło im sforsowanie linii defensywnych rywala. Postanowili  zmienić taktykę. Cofnęli  się, zagęszczając pole przed własną szesnastką  i zaczęli bronić bramkowej zdobyczy. W końcu rozumowanie poprawne, bo przy takiej taktyce boisko było ich  sprzymierzeńcem. Tymczasem klikuszowianie dążyli do zmiany rezultatu wszelkimi środkami.  Rozciągali grę skrzydłami, wrzucali piłki w pole karne, nieraz na aferę,  ale na niewiele się to zdało, bo piłkarze z Czarnej Góry bezceremonialnie wybijali futbolówkę byle dalej od własnej bramki. Zmuszało to gospodarzy do ponownego  konstruowania akcji i… Tak w koło Macieju. Krótko mówiąc, klikuszowianie bili głową  w mur. 
Po zmianie stron  obraz gry nie uległ  zmianie. W 55 minucie  gospodarze nadziali się na kontrę, którą zmuszeni byli przerwać faulem. Rzut wolny, bramkarz odbił piłkę przed siebie i w zamieszaniu najsprytniejszy okazał się  nadbiegający A. Gogola. 
Rzuciliśmy się do desperackiego ataku – mówi trener miejscowej drużyny, Marek Pranica – ale goście świetnie się bronili. Zdołaliśmy tylko zdobyć kontaktowego gola. Parniewicz z 3 metrów wepchnął piłkę do bramki. W sumie zagraliśmy słabe spotkanie. Nie mielimy już więcej klarownych sytuacji, by odwrócić losy spotkania. (LES)

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty