Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > A klasa (Podhale)

Wiatr Ludźmierz – ZOR Frydman  2-1 (0-0)

1-0 Mrożek 51
2-0 W. Siuta 61
2-1 E. Brynczka 78
Sędziował Jerzy Drabik z Nowego Targu. Żółte kartki: Mrozek – Zygmond.
WIATR:
Tylka (75 Komperda) – Handzel, Mrożek, Kubicz (73 T. Czaja), Cholewa, J. Siuta (46 R. Siuta), Szczęch, Dobrzyński (46 Borkowski), M. Czaja, W. Siuta, Słaboń.
ZOR: M. Janczy – W. Milaniak, S. Janczy, Masłowski, M. Błachut, Pisarczyk, K. Milaniak, B. Brynczka, Zygmond, Prelich, E. Brynczka.

- Bijemy głową w mur – powiedział  po pierwszych trzech kwadransach  trener Wiatru, Dariusz Cholewa.  Nie ma co się dziwić przyjezdnym, że zamurowali swoją świątynie. Zagrali gołą jedenastką, a po przewie w dziesiątkę, gdyż Pisarczyk opuścił boisko, bo… w sobotę grał w juniorach i limit czasowy wypełnił.  Trzeba przyznać, że borykający się z problemami kadrowymi goście bardzo umiejętnie bronili dostępu do własnej bramki. Najczęściej rozbijali ataki ludźmierzan już przed szesnastką. Tylko kilka razy udało się gospodarzom przedrzeć w pole karne. Wtedy jednak mieli fatalnie nastawione celowniki. Słaboń (9 min.), W. Siuta (20 min.) minimalnie przestrzelili, a w 31 minucie Dobrzyński trafił w poprzeczkę. Chwilę później gospodarze unieśli ręce w górę  w geście radości. Twierdząc, że jest gol. Po rogu piłka wybita została z linii bramkowej, tak orzekł arbiter. – Nieprawda. Byłem najbliżej akcji i w był gol. Wygarnął piłkę już z bramki – twierdzi Dariusz Cholewa.
Goście tylko dwa razy zagrozili bramce ludźmierzan. W 9 minucie nawet ulokowali futbolówkę w bramce, ale… sędziowie odgwizdali spalonego. Zaś w 44 minucie, po wolnym bitym z 25 metrów Tylko niepewnie interweniował. Nie utrzymał futbolówki w rękach, ale miał szczęście, gdyż żadnego z przyjezdnych nie było na dobitkę.
Po zmianie stron z przypadkowej akcji gospodarze objęli prowadzenie. Mrożek z 30 metrów wrzucił M. Janczemu piłkę za kołnierz. Wylądowała w górnym przeciwległym rogu. Strzelec był ogromnie zaskoczony, wydaje się, że chciał dośrodkowywać. W 61 minucie przełamał  strzelecką niemoc król strzelców klasy B, Wojciech Siuta. Otrzymał podanie ze skrzydła do Borkowskiego i główką pokonał golkipera.  – Nie wiem co się tak zaciąłem. Mam nadzieję, że teraz rozwiąże się worek z golami – mówił  Wojciech Siuta.
Kolejne minuty to napór gospodarzy i sporo niewykorzystanych sytuacji. W 70 minucie główka Słabonia ostemplowała spojenie. Uśpieni  miejscowi w 78 minucie dali się zaskoczyć kontratakiem. Nieporozumienie obrońców z bramkarzem, który wszedł 3 minuty wcześniej na boisko, wykorzystał E. Brynczka.
-  Mieliśmy ogromne problemy z rozmontowaniem defensywy gości. Całym zespołem bronili się, wybijali piłkę byle dalej od własnej bramki. W końcu ich przełamaliśmy, ale moment dekoncentracji kosztował nas sporo nerwów w końcówce – mówi Dariusz Cholewa.
Les

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty