Josip Simunić, najbardziej doświadczony piłkarz reprezentacji Chorwacji (95 meczów w kadrze) w finałach Euro 2012 przesiaduje na ławce rezerwowych, ale przyjmuje to z pokorą i czeka na swoją szansę. – Przecież się nie obrażę. Uważam, że każdy rezerwowy jest częścią naszej drużyny narodowej – podkreśla obrońca Dinamo Zagrzeb, który wcześniej występował m.in. w Hamburger SV, Hercie Berlin, Hoffenheim.

- Godzi się pan z rolą rezerwowego?
- Nie mam innego wyjścia, ale Slaven Bilić wie, że na mnie może w każdej chwili liczyć. Póki co selekcjoner widzi środek defensywy beze mnie. Wszystko funkcjonuje jak powinno, więc nie mogę mieć pretensji. Ważne jest, by zespół miał piłkarzy gotowych do zastąpienia kolegów, na których stawia obecnie Bilić. Oczywiście liczę, że w Euro 2012 pojawię się na boisku.

- Remis z Włochami może się okazać dla was kluczowy?
- Spotkanie z Italią pokazało, że jesteśmy mocnym zespołem. Gdy tracisz z Włochami gola masz problem, a myśmy go rozwiązali. Chorwacja zawsze walczy do samego końca, ale przecież mamy jeszcze przed sobą arcytrudne starcie z Hiszpanią, w którym nie jesteśmy faworytem. Niespodzianki jednak nie można wykluczać.

- Jak się Panu podoba w Polsce?
- Stacjonujemy w fantastycznym ośrodku, w Warce, gdzie niczego nam nie brakuje, a na każdym kroku stykamy się z serdecznością miejscowych. Polska to bardzo piękny kraj, a samo Euro 2012 zorganizowaliście perfekcyjnie.

- Polacy awansują do ćwierćfinału?
 Macie takie same barwy jak my, więc wypada wam kibicować. A tak poważnie, to Polska jest moją ulubioną drużyną. Po świetnym występie z Rosjanami nie wyobrażam sobie, byście nie ograli Czechów. Wygracie.
Rozmawiał Jaromir Kruk