Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2011/2012 > Seniorzy > V liga (Kraków I)
Hitchcock w Zelkowie2011-10-30 19:02:00

Mecz miał nieprawdopodobny przebieg. Było w nim zasadzie wszystko - żółte i czerwone kartki, grad goli oraz dramaturgia jak u Hitchcocka.


V liga (Krakków I): JKS Zelków - Sokół Kocmyrzów 4-4 (1-2)

1-0 Satała 27
1-1 ??? 28
1-2 ??? 32
1-3 ??? 52
2-3 Kłaput 70
3-3 Dąbrowski 85
4-3 Mitana 89
4-4 ??? 90+3
Gole dla Sokoła: Smyrak 2, Zawrzykraj 2.

Żółte kartki: Dąbrowski - ???. Czerwone kartki: Dąbrowski (90+3, dwie żółte), Mitana (90+4, odepchnięcie przeciwnika).
ZELKÓW: Wiecheta - Wątor, Śliwiński (65 Rokosz), Strzeboński, Mitana - Para, Dąbrowski, Malina (90 Komorowski) - Skotniczny (46 M. Malec), Koperny, Satała (30 Kłaput).


O meczu opowiada Bartosz Gaweł, asystent trenera JKS-u Zelków:

- Od początku spotkanie było wyrównane, choć to my kreowaliśmy więcej klarownych sytuacji bramkowych, co zaowocowało objęciem prowadzenia w 27. minucie po ładnym uderzeniu Satały z woleja. Z prowadzenia cieszyliśmy się jedynie 60 sekund, gdyż w kolejnej akcji dostaliśmy wyrównującą bramkę z rzutu rożnego, po błędach w kryciu naszych defensorów. Po wyrównującym golu goście złapali wiatr w żagle i w okresie naszej bardzo słabej gry straciliśmy drugiego gola po nieporozumieniu Śliwińskiego z Wiechetą. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie.
- Bardzo ostre słowa w przerwie natchnęły Zelków do lepszej gry. Od początku drugiej części spotkania ruszyliśmy do zdecydowanych ataków, lecz w 52. minucie kontra Sokoła zakończyła się podwyższeniem prowadzenia rywali na 3-1. Mimo dwubramkowej straty impet Zelkowa nie zmalał i nadal ambitnie dążyliśmy do odrobienia strat. Od 65. minuty postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Zdecydowaliśmy się na grę trzema obrońcami i to przyniosło efekt. W 70. minucie bramkę na 2-3 zdobył Kłaput. W 85. minucie do wyrównania kapitalnym technicznym uderzeniem z rzutu wolnego doprowadził Dąbrowski. To jednak nie był koniec emocji. W 89. minucie gola dającego nam prowadzenie 4-3 zdobył Mitana. Chwilę później mogło być 5-3, jednak piłka po strzale Strzebońskiego z rzutu wolnego trafiła w poprzeczkę. Zamiast mądrze się cofnąć dążyliśmy do strzelenia kolejnych bramek, za co zostaliśmy brutalnie skarceni i w ostatniej akcji meczu Sokół wyrównał.
- Podsumowując spotkanie uważam, że remis to sprawiedliwy rezultat dla obu drużyn. My przez większość część meczu prowadziliśmy grę i stwarzaliśmy sytuacje, jednak należy również pamiętać o kilku naprawdę groźnych kontrach gości. Choć utracone prowadzenie w ostatnich sekundach meczu pozostawia wiele niedosytu, to cieszymy się z tego, iż drużyna po trzech porażkach z rzędu pokazała w dzisiejszym meczu naprawdę przyzwoitą piłkę oraz nieprawdopodobną ambicję i wolę walki odrabiając z nawiązką straty, z wyniku 1-3 do 4-3. Mam nadzieję, że odzyskaliśmy dzisiejszym meczem wiarę we własne możliwości i pewni swych umiejętności udajemy się w następnej kolejce na wyjazdowe spotkanie z Bronowianką.

 

st




WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty