Facebook
kontakt
logo
Strona główna > STREFA BLOGU
RYSZARD NIEMIEC o wiosennej przygodzie Sławomira Peszki pod Wawelem
autor
Ryszard Niemiec (ur. 1939), dziennikarz, reporter, felietonista, działacz sportowy. Koszykarz m. in. Cracovii, Sparty Nowa Huta, Resovii. Były redaktor naczelny "Dziennika Polskiego", "Tempa", "Gazety Krakowskiej". Laureat Złotego Pióra (1979, 1985). Członek Zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Od 1993 prezes Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Wcześniejsze wpisy:

LEKCJA GIMNASTYKI (486)

Zamiast orkiestry powitalnej…

Szmer przechodzi po narodzie na wiadomość, że Sławek Peszko - enfant terrible polskiego, współczesnego futbolu - trafił na Reymonta, by wzmocnić skład Wisły…


Odezwali się sceptycy, powodowani licznymi zastrzeżeniami wobec gracza. Ano, że trafiają mu się dni bez suchego zakonu, ano, że zdarza mu się przekraczać zasadę dobrych obyczajów na boisku i poza nim, na co złożyła się dyskwalifikacja za bardzo ostrą grę i wygłupy pomeczowe związane z wysoką stawką derbów Wybrzeża… Skrupulatni biografowie wyliczyli mu bijący, trzydziesty czwarty rok życia, znaleźli paragraf w jego kontrakcie z Lechią, opiewający na gwarancję wieloletniej perspektywy gry i pracy szkoleniowej w tym klubie. A już koneserzy, oblatani na amen w relacjach międzyklubowych, wyciągnęli z zakamarków pamięci konflikt interesów pomiędzy Cupiałową Wisłą, a menadżerem Mandziarą, dziś głównym decydentem klubu, łaskawie wypożyczającego Peszkę. Lechia lekko podpadła kibicom z Reymonta już wtedy, gdy miała czelność zgarnąć Wiśle utalentowanego obrońcę Stolarskiego, co zmieniło dotychczasowe ich wyobrażenia o paternalistycznej pozycji krakowskiego klubu wobec gdańszczan.


Tak ustawiona narracja, chce nam dać do zrozumienia, że Sławek do Wisły został zesłany na Sybir, niczym żołnierz wyklęty, wbrew swoim osobistym planom. Patrzę na wypożyczenie Peszki z biegunowo odmiennym poglądem. Nie zgadzam się przede wszystkim z naiwną opinią, wedle której piłkarz z poważnym stażem reprezentacyjnym, w imię platonicznej miłości do nadmorskiego pejzażu, woli kopać piłkę w rezerwie Lechii, aniżeli kontynuować karierę w ekstraklasowym wydaniu. Ponieważ należy do grona graczy „niewyżyłowanych” i niesłychanie witalnych, ta wiosenna przygoda pod Wawelem, po mojemu, nie zapowiada się jako epizod konieczny do zaliczenia, a znaczony znamieniem definitywnego zmierzchu kariery. Może to, co powiem, będzie refleksją ulotną, aliści trudno nie zauważyć pokoleniowego gniazda zawodników po przejściach, do którego lechita trafia. Mam na myśli grupę, trzymającą władzę w szatni, do której należą: Boguski, Brożek, Wasilewski, a do której Peszkin pasuje jak ogniwo brakujące do optimum kadrowego. Aby moją przychylność wobec tego niespodziewanego transferu uczynić bardziej wiarygodną, obwieściłem na swoim twitterowym koncie wolę stworzenia patronatu medialnego nad krakowskim etapem kariery Sławomira Peszki. O jego sportowych dokonaniach informować będę we wszystkich dostępnych mi środkach komunikacji masowej - w prasie (Piłka Nożna, Dziennik Polski, Gazeta Krakowska), nie mówiąc o niniejszym portalu!


Stricte felietonowym argumentem, dla pokrzepienia skołatanych serc kibiców Białej Gwiazdy, niechaj będzie wieść gminna o niegdysiejszej pomyłce menadżera młodego Peszki, któremu zaproponowano grę w Wiśle… Zawodnik myślał o tej krakowskiej, ale trafił do tej z Płocka! Coś na rzeczy być musiało, bo już w wieku trampkarza piłkarz z Jedlicza, pod Jasłem, był obserwowany przez skautów krakowskich podczas makroregionalnych rozgrywek. Krótko mówiąc, dziś nie trafia on na księżycowy krajobraz towarzyski, ba, ryzykuję tezę sugerującą narodziny zespołu „samych swoich”… Jak przyjdzie pora, to razem obalą „połówkę”, ale kiedy trwać będzie czas zapierdzielania, nie uchylą się od ryzyka nadwerężenia serducha i płuc!


Jest jasne, że trwa właśnie budowanie zespołu na zabytkowym rumowisku, wymagające sumy wysokich kwalifikacji zawodniczych. Cementem tej inwestycji staje się jednak rutyna, potrzebna do pozytywnej reakcji na kryzysowe sytuacje, z którymi Wisła będzie musiała się uporać. Nie ma sensu wyliczać, jakie zagrożenia czekają drużynę tej wiosny, a największą z nich będzie bezwzględna batalia o utrzymanie się w górnej strefie tabeli ESA. Wbrew bowiem powierzchownym sądom, klub wyszedłszy na prostą, wkrótce ponownie wejdzie w kolejny wiraż, którego długość zależeć będzie od rozwiązania problemu inwestorskiego. Gdyby starania o znaczące dokapitalizowanie spółki miały się przedłużać w nieskończoność, a równolegle do nich pojawiłaby się recydywa płatnicza, trudno będzie od zawodników oczekiwać powtórki z heroizmu pracowniczego… Na szczęście, Peszko będzie ubezpieczony przed takim dyskomfortem, albowiem połowę miesięcznej kasy wciąż płacić będzie mu Lechia.

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty