Kiosk
- STANISŁAW STRUG. Dopiero w liceum zyskałem szansę gry na boisku z bramkami
- MARIAN FIDO. Człowiek, któremu chce się chcieć
- JAN KOWALCZYK. Sport bez rywalizacji przestaje być sportem
- FUTBOL MAŁOPOLSKI. Grzegorz Bartosz: Garbarnia jest jedna. Zrobię wszystko, aby mówiła jednym głosem
- Paulo Sousa: Ufam umiejętnościom polskich piłkarzy
- Ranking "Forbesa": Wpływowy Lewandowski
- Za miesiąc Wisła Kraków SA będzie mieć Akademię
- Boniek: Wojewódzkie Związki Piłki Nożnej same podejmą decyzje w sprawie dokończenia sezonu w III lidze i klasach niższych
- Małopolska chciałaby grać...
- Nie ma decyzji w sprawie III ligi i klas niższych
MISTRZOSTWA POLSKI KIBICÓW SPORTOWYCH
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych: pytania i odpowiedzi
- Adam Sokołowski mistrzem kibiców XXI wieku
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych w Kluczborku
- OMNIBUS SPORTOWY. Któżby inny: Adam Sokołowski!
- Konkurs Piłkarski Ekspert – EURO 2024 na mecie
- KONKURS. Piłkarski Ekspert – Euro 2024
- VII Ogólnopolski Omnibus Sportowy
- Mistrzostwa Polski Kibiców Sportowych: 45 pytań i odpowiedzi
- JERZY CIERPIATKA wspomina profesora Józefa Lipca
- JERZY CIERPIATKA ocenia piłkarską reprezentację Polski po meczach z Portugalią i Chorwacją
- JERZY CIERPIATKA o ważnym graczu holenderskiej galerii sław
- JERZY CIERPIATKA o tym jak dwaj bramkarze skoczyli do oczu trzeciemu
- JERZY CIERPIATKA o piłkarzu, który w skali światowej zrobił oszałamiającą karierę i stał się punktem odniesienia do wszystkiego, co w futbolu najwartościowsze
Z DOMIESZKĄ RETRO (10)
Spektakl w stolicy
Jesień 1977 i pytanie proste jak drut: „widziałeś jak chodził gość na prawej obronie”? Kwestię zaopatrzoną w oczywistą odpowiedź postawił mi Marek Matoga, kumpel omal od dziecka, do dziś świetnie czujący sport i znający się na nim. Marek oczywiście wiedział nazwisko delikwenta, który szczerze nas wtedy zauroczył. Nazywał się John Gidman i jako defensor bronił wtedy barw klubu Aston Villa. A ten zderzał się wówczas w pucharowym dwumeczu z Górnikiem. I m.in. właśnie dzięki świetnej postawie Gidmana, choć na pierwszym planie był bramkostrzelny Andy Gray, Anglicy przeszli dalej, stawiając przed zabrzanami szlaban.
Aston Villa wróciła na mój prywatny afisz pięć lat później, robiąc zawrotną karierę w ówczesnym Pucharze Europy. Zabrnęła aż do finału, gdzie czekał nań potężny Bayern. Obaj rywale wystarali się o przepustkę do Rotterdamu, mnie dzięki uprzejmości Andrzeja Szeląga udało się zdobyć wejściówkę na Krzemionki. A to, delikatnie mówiąc, nie była łatwa sprawa. Trwał stan wojenny, zamiast wydawać dewizy na transmisję z Rotterdamu telewizja wolała się skupiać na wieściach politycznie rzekomo ważnych. Na przykład, że Jan Tomaszewski (dziś zdeklarowany prawicowiec) właśnie zapisał się do PRON-u. Ośrodki telewizyjne znajdowały się zatem pod specjalnym nadzorem… (Dobrze, że nie pociągi…). Faworytem był Bayern, ale pełną pulę wziął klub z Birmingham. Decydującą akcję wykreował świetnie dryblujący Tony Morley, stawiając Petera Withe’a praktycznie w sytuacji bez wyjścia. Center z bliska musiał trafić do siatki, zresztą zrobił to bezapelacyjnie.
Wykonując już ostatnią fazę tego trójskoku teraz przeniosłem się zaocznie do Warszawy. I nieomal na starcie temat „Gidman” musiał odżyć, ale w kompletnie innym wymiarze. Nieudacznictwa, jakiego właśnie na prawej flance obrony AV dopuszczał się Calum Chambers. A, tak prawdę powiedziawszy, cały tzw. blok defensywny rywali Legii. Krycie na radar, pilnowanie bardziej świeżego powietrza niż rywali, notoryczne popełnianie szkolnych błędów… Urodziły się z tego trzy nieszczęścia, to wystarczyło, aby z dziurą w kieszeni opuszczać stolicę. Towarzyszyła temu zresztą pełna świadomość, że to „premia” całkowicie zasłużona.
W końcu jednak to nie nasz problem… Bo teraz o Legii, którą kiedyś darzyłem szacunkiem, a której od dawna nie trawiłem. Za tzw. całokształt, pokolenia „wojskowych” w pocie czoła pracowały na taki osąd. Ale przed kilku dniami Legia po prostu mi zaimponowała i taka jest prawda.
Nie chcę popadać w patos, jednak wycieczka w odległe rewiry pamięci wydaje się być uprawniona. Do czasów, kiedy nie było pękania przed utytułowanymi rywalami. Górnik nie bał się u siebie Tottenhamu, Widzew w Łodzi i na Anfield nie padał na kolana przed Liverpoolem, Ruch w Chorzowie dawał radę St. Etienne, Wisła brała w Krakowie górę nad Interem Mediolan, a właśnie Legia summa summarum odprawiała z kwitkiem Sampdorię Genua. Takich widowisk od wielu lat ogromnie brakuje, a jeśli już zdarzają się, to niezmiernie rzadko. To ostatnie w stolicy niewątpliwie było przedniej klasy.
Z lektury ciekawego tekstu w „Onecie” wynika jednoznacznie, że pod głębokim wrażeniem tego, co zobaczył w Warszawie znalazł się Sam Tighe, ceniony żurnalista z Wysp. Rzuciła go na kolana gorąca jak w piekle atmosfera trybun, niesamowita oprawa (piętrowy napis „Welcome to the jungle”), żywiołowy doping zmuszający piłkarzy do nadzwyczajnych postaw. To tylko hipoteza, lecz granicząca z pewnością, że Tighe ponadto długo nie zapomni chóralnego odśpiewania niemenowskiego „Snu o Warszawie”…
Lecz z wyraźną aprobatą odniósł się też Tighe do jądra wydarzeń. Czyli boiskowej jakości Legii, na co AV nie potrafiła znaleźć skutecznego antidotum. Subiektywnie wskazał Tighe na Juergena Elitima jako bohatera meczu, z czym można się zgodzić, albo podyskutować. Bo jakże na przykład zapomnieć o dublecie ustrzelonym przez Ernesta Muçiego?
Bez znaczenia, to cała Legia wygrała ten mecz, który potoczył się po jej myśli łatwiej niż można się było spodziewać. Powtarzam, to jednak problem AV, która raptem trzy dni później potrafiła zdobyć Stamford Bridge. Obojętne, że kosztem pewnie jeszcze długo cherlawej Chelsea, jednak…
To oczywiście początek sześcioetapowej drogi. Oby to nie były miłe złego początki, choć i takiej ewentualności nie można wykluczyć. Jak na razie wydaje się Legia drużyną o największym potencjale na krajowym rynku, choć powszechnie wiadomo, jak to wszystko się chwieje… Świeżym dowodem szokujące rozmiary klęski Cracovii z Pogonią (1-5), choć ta jeszcze niedawno tkwiła w poważnym kryzysie. Przy Kałuży jednak osiągnęła apogeum, na oczach totalnie bezradnych gospodarzy.
Zupełnie inaczej było latem 1966, gdy akurat na stadionie Wisły, bo Cracovia kończyła przebudowę obiektu, jako chłopak oglądałem ligowy mecz Cracovii z Pogonią. Jak malowniczo odnosił się do sprawy tytuł w „Tempie”: „Pasiaki” zdruzgotały falochron portowców”. Do triumfu 5-0 ogromny wkład wniósł Janusz Kowalik (4 trafienia!), w czym jednorazowo wsparł go Krzysiek Hausner.
Bez złośliwości… Otóż popsuł mi puentę Michał Rakoczy, w ostatnich sekundach strzelając gola na 1-5. Bo gdy kiedyś Cracovia gromiła Pogoń, przysiągłbym, że historia nigdy nie pokaże aż tak odwrotnego oblicza. A jednak…
Takiej huśtawki nastrojów Legii mimo wszystko nie życzę.
JERZY CIERPIATKA
Flesz z kraju i ze świata
- Porażka koszykarek z Belgijkami
- PIŁKA RĘCZNA. Białoczerwoni pokonali Rumunię
- WTA FINALS. Triumf Coco Gauff
- Real - Milan (FOTO)
- PIŁKA RĘCZNA. Remis z Izraelem
- Koszykarki wygrały z Azerbejdżanem
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych: pytania i odpowiedzi
- Adam Sokołowski mistrzem kibiców XXI wieku
- Sławomir Szmal prezesem ZPRP
- Mistrzostwa Mistrzów Kibiców Sportowych w Kluczborku
- AMP FUTBOL. Wisła Kraków z kolejnym tytułem mistrza Polski!
- Szalony remis z Chorwacją (FOTO)
- Portugalczycy za mocni (FOTO)
- Gala PGE Ekstraligi 2024
- Amp Futbol. Weekend rozstrzygnięć?
Sportowa Małopolska
- JERZY CIERPIATKA wspomina profesora Józefa Lipca
- Puszcza - Lech (FOTO)
- Siedem dekad Andrzeja Tureckiego
- Finał PP Kraków 13 listopada
- Piotr Lęcznar nie żyje
- Cracovia - Motor (FOTO)
- Lider pokonany w Krakowie (FOTO)
- Puszcza - GKS (FOTO)
- AMP FUTBOL. Wisła Kraków triumfatorem Ligi Mistrzów!
- Puszcza - Cracovia (FOTO)
- Amp Futbol Ekstraklasa. Wisła liderem
- PZU Amp Futbol Ekstraklasa powraca, zaproszenie na stadion Prądniczanki
- Cracovia - Górnik 3-2 (FOTO)
- Wieczysta - Hutnik 7-1 (FOTO)
- Biała Gwiazda gra dalej! (FOTO)
- Puszcza - Legia (FOTO)
- JERZY CIERPIATKA przypomina spektakularną akcję ze starego stadionu przy Reymonta, o polsko-austriackim kontekście
- Puszcza - Górnik (FOTO)
- Debiut Wieczystej w II lidze (FOTO)
- LIGA EUROPY. Awans Białej Gwiazdy