Izolator Boguchwała - Orlęta Radzyń Podlaski 3-0 (2-0)

1-0 Rusin 26
2-0 Płonka 38
3-0 Bereś 54
Sędziował Paweł Małodziński (Mielec).
IZOLATOR: Kwaśny - Kopiec, Szpond, Woźniak, Krzak - Bereś (67 Karwat), Skiba (80 Burak), Cupryś (63 Iwanowski), Domin - Płonka (76 Warzybok), Rusin.

ORLĘTA: Stężała - Kozłowski, Jakubiec, Gmur, Bednarczyk - Leszkiewicz (46 Koczkodaj), Ptaszyński (46 Chyła), Pliszka, Romaniuk (61 Jędruszczak) - Rostek, Panek.

Niespodzianki nie było, bo być nie mogło. Izolator jest dzisiaj drużyną o klasę lepszą od Orląt, których od spadku uratować może już tylko cud.

- Mimo wszystko przestrzegałem zawodników przed lekceważeniem rywala. Orlęta są w kryzysie, jednak w składzie mają Chyłę, Panka i Pliszkę czyli piłkarzy wiedzących, o co w tej zabawie chodzi - opowiadał trener gospodarzy Grzegorz Opaliński, który zaskoczył, zostawiając na ławce środkowego obrońcę Mirosława Iwanowskiego. - Na Siarkę też szykuję niespodziankę - uśmiechał się, nawiązując do wizyty wysłanników tarnobrzeskiego klubu obserwujących w Boguchwale swojego najbliższego przeciwnika.

Gole strzelali Orlętom napastnicy i pomocnicy, po raz kolejny świetną partię rozegrał Tomasz Płonka. Skuteczny ostatnio Michał Bereś trafił do siatki i zanotował asystę. Pierwszy na listę wpisał się Maciej Rusin, który śmiało mógł skompletować hat-tricka. W 2 minucie posłał piłkę w poprzeczkę, tuż przed końcem pierwszej i drugiej połowy nie wcelował w bramkę z kilku metrów.

Aleksander Lupa