Stal Sanok - Wisła Puławy 2-3 (0-1)

0-1 Kępka 45
0-2 Giza 56
1-2 Spaliński 64
2-2 Spaliński 87
2-3 Giza 90+2
Sędziował Łukasz Pilch (Dębica). Żółte kartki: Sumara, Zajdel - Chwiszczuk, Dryk, Pietroń. Widzów 600.
STAL: Psioda - Kijowski, Sumara, Łuczka, Zajdel - Węgrzyn, Kosiba (70 Niemczyk), Borowczyk, Chudziak (46 Kuzicki) - Nikody (62 Spaliński), Pańko (57 Jaracz).
WISŁA: Socha - Dryk, Prostyk, Pietroń, Gawrysiak - Krakiewicz (90 Kubica), Chwiszczuk (69 Rzędzicki), Mokiejewski, Matyjaszek (75 Leszczyński) - Giza, Kępka.

Doprawdy nie wiadomo, czego się spodziewać po piłkarzach Stali. Gdy wydawało się, iż drużyna zapomniała o kiepskim początku sezonu, przyszły kolejne porażki. Derbową z Karpatami usprawiedliwić nietrudno, sobotnią z przeciętną Wisłą, która dotąd na wyjazdach tylko obrywała, już tak.
Trener sanoczan Janusz Sieradzki przyczyn niepowodzenia upatruje w braku skuteczności. - Co mecz to zmarnowane okazje. Wiśle mogliśmy się dobrać do skóry już na samym początku, ale Fabian Pańko dwa razy zachował się nie tak, jak należy - ubolewa.
Goście nie pokazali w Sanoku niczego szczególnego. Potrafili jednak wykorzystać pomyłki rywala i po niespełna godzinie prowadzili 2-0. Wtedy Sieradzki wpuścił na boisko Piotra Spalińskiego, a ten doprowadził do wyrównania. Drugi gol był kuriozalny, bo napastnik Stali strzelił z 30 metrów, bramkarz Wisły nie utrzymał piłki w dłoniach i pozwolił, by ta wtoczyła się do siatki między jego nogami.
Niecodzienna była też sytuacja z 76 minuty, gdy zakotłowało się w polu karnym gości. Piotr Łuczka trafił w słupek, Maciej Kuzicki w poprzeczkę, a Spaliński w bramkarza!
W doliczonym czasie szczęście uśmiechnęło się do wiślaków - Łukasz Giza przymierzył z wolnego z 17 metrów tak, jak robią to największe gwiazdy futbolu. - Strzał był przedniej marki, ale dyskutowałbym, czy gościom należał się rzut wolny - skwitował trener Stali.

Aleksander Lupa