Brzezina Osiek - Soła Oświęcim 1-3 (0-1)

0-1 M. Nowak 43
1-1 Walus 48
1-2 Jasiński 81
1-3 Rajman 90+1
Sędziował Maciej Lochert z Wadowic. Żółte kartki: M. Szczepaniak – Borowczyk, Janeczko. Widzów 350.
BRZEZINA: Kulczyk – M. Szczepaniak, Sporysz, Majda (72 Mieszczak) - Damian Płonka, Ł. Szczepaniak (80 Wandor), Juras, R. Gros (46 M. Gros), Bąba (46 Walus) – Jaromin, Daniel Płonka.
SOŁA: Ł. Nowak – Jamróz, Baluś, Stemplewski, Sałapatek – M. Nowak (83 Kyrcz), Rajman, Janeczko, Mika (58 Wójcikiewicz) – Borowczyk (58 Skrzypek), Jasiński (89 Płatek).

Niewiele brakowało, a bohaterami miejscowych byliby zmiennicy, bo to właśnie wprowadzeni w przerwie do gry piłkarze zapracowali na wyrównujące trafienie; podającym był Mateusz Gros, a w rolę egzekutora wcielił się młodzieżowiec Walus.

Jednak naszpikowani „starymi wyjadaczami” goście grali do końca, a skoro w całym meczu dominowali, gole dla nich wydawały się tylko kwestią czasu. Tak też się stało. Najpierw w zamieszaniu trafił Jasiński, a kropkę nad „i” postawił Rajman, kończąc wzorcowo wyprowadzoną kontrę.

Tym samym Soła zrehabilitowała się za inauguracyjną wpadkę na własnym boisku z Jałowcem Stryszawa 0-3. – Liga dopiero się rozkręca, więc zamierzamy pchać się w górę tabeli – powiedział Sebastian Stemplewski, trener Soły.

- Moi chłopcy zapomnieli, że z takim rywalem jak Soła, mającym w swoich szeregach starych wyjadaczy, nie można iść na wymianę ciosów, a tak starali się grać po strzeleniu wyrównującej bramki – ocenił Włodzimierz Kowalczyk, trener Brzeziny Osiek.

mateo