SMS Kraków - Górnik Wieliczka 1-1 (0-1)

0-1 Winiarski 18 (karny)

1-1 Lizak 80

Sędziowali Grzegorz Malada oraz Tomasz Adamczyk i Artur Śliwa.

SMS: Janas -  Wsół, Kapusta, Gubała, Tomkiewicz - Żywczak, Sajdak (46 Mrózek), Kozioł (75 Pietras), Tęczar (46 Duda) - Serafin (60 Bachleda), Pawlak (46 Lizak).
GÓRNIK: Kociołek - Bilski, Mikołaj Wyroba, Rudzik, Szot - Winiarski, Bułat, Ślęczka, Kawulka (80 Ł. Kubala) - Ptak, Rajczyk (70 Mazur).

Więcej z gry miał SMS, ale gola zdobyli goście. Po akcji wyborowego duetu Górnika, Ślęczki i Ptaka, ten ostatni został sfaulowany przez bramkarza gospodarzy. Jedenastkę wykorzystał Winiarski. Krakowianie wyrównali dopiero na 10 minut przed końcem. Po akcji lewą stroną Duda wycofał piłkę poza narożnik szesnastki, Pietras wrzucił na "długi" słupek, Lizak przyjął futbolówkę i celnie uderzył po "krótkim".

- Mieliśmy optyczną przewagę, atakowaliśmy, ale jednocześnie odkrywaliśmy boczne sektory, którymi blokujący dostępu do własnej bramki Górnik wyprowadzał kontry. Zanim goście zdobyli pierwszego gola, wypracowaliśmy dwie dobre sytuacje, ale zabrakło tego ostatniego podania. To był zresztą nasz mankament w tym meczu - stwarzaliśmy... sytuacje na sytuacje, a kończącego podania nie było! Po przerwie udało nam się wyrównać, a w 85. minucie mogliśmy nawet zdobyć zwycięskiego gola, gdy Bachleda dostał podanie od Lizaka na dziesiąty metr, ale nie trafił w bramkę - skomentował Paweł Zegarek, trener SMS-u.

- Więcej z gry miał faktycznie SMS, ale niewiele brakowało, byśmy ten mecz wygrali. Ale z remisu też jestem zadowolony. Byłoby lepiej, lecz w końcówce opadliśmy z sił, a ławka rezerwowych była krótka. Po przerwie nie wykorzystaliśmy dwóch bardzo dobrych okazji. Jedną miał Bilski, który z 7-8 metrów uderzył pod poprzeczkę, ale bramkarz gospodarzy świetnie obronił. Drugą miał z kolei Bułat, który główkował przy słupku, lecz i tym razem doskonale spisał się bramkarz - tak ocenił mecz Maciej Musiał, trener Górnika.

st