Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Juniorzy starsi > Liga Małopolska JS
SMS zaczął wiosnę od karnego

SMS Kraków - Krakus Nowa Huta 1-0 (0-0)

1-0 Gubała 48 (karny)

Sędziował Paweł Sikora. Czerwona kartka: Dębowski (K, 60, niesportowe zachowanie).
SMS: Potyran - Wsół, Kapusta, Gubała, Gil - Mrózek, Kozioł (68 Pawlak), Pietras (46 Turczyn) - Żywczak (87 Tęczar), Bachleda, Lupa (46 Duda).
KRAKUS: Michalec - Kopyść, Tabor, Kuligowski, Gołdyn - Dębowski, Udziela - Ryszawy (86 Szymczak), Kok, Groeger (60 Trzos) - Fudali (35 Kotwica).

- Trochę się obawiałem o wynik, bo dla nas był to dopiero pierwszy mecz tej wiosny, a dla Krakusa już trzeci - mówi Paweł Zegarek, trener SMS-u. - Chłopcy nie mogli się doczekać na ten inauguracyjny występ, w pierwszej połowie byli jeszcze spięci, ale po przerwie już zaczęli grać to co zamierzamy.

W pierwszej połowie oba zespoły czuły względem siebie respekt i szacunek. Gra (a może bardziej walka) toczyła się więc głównie w środku pola, były to takie trochę piłkarskie szachy, bez czystych sytuacji i bez niczyjej przewagi.

Kluczowy moment nastąpił parę minut po przerwie, gdy sędzia podyktował karnego. Jedenastkę wykorzystał obrońca gospodarzy Gubała.

- Duda podał do wbiegającego w szesnastkę Żywczaka, a ten mijając obrońcę został przez niego zahaczony nogą. Z mojej perspektywy karny był ewidentny - opisuje sytuację trener Zegarek.

Szkoleniowiec Krakusa, Maciej Trzcionka, jest innego zdania:
- Zawodnik SMS-u wpadł na stojącego w miejscu naszego obrońcę Kuligowskiego. Decyzja arbitra była kontrowersyjna i dla nas krzywdząca. Ja miałem podwójne wątpliwości - po pierwsze według mnie faulu nie było, a po drugie działo się to chyba tuż przed szesnastką.

Krakus stracił gola, a kilkanaście minut później stracił zawodnika, gdyż Dębowski za niesportowe zachowanie zobaczył czerwoną kartkę.

- Mimo że SMS miał przewagę liczebną, to próbowaliśmy wyrównać - mówi trener Krakusa. - Dwie fajne sytuacje miał Kok, piłka w obu przypadkach przeszła minimalnie obok lewego słupka. Tuż na poprzeczką uderzył Tabor. Gospodarze skorzystali na tym, że prowadzimy otwartą grę i też mieli parę okazji. Między innymi Michalec wyciągnął piłkę zmierzającą w "okienko, groźna była też główka jednego z zawodników. Moi podopieczni zagrali bardzo ambitnie, należą im się słowa uznania. Nie załamali się niekorzystnym obrotem sprawy, ale brakło trochę szczęścia pod bramką. Nie byliśmy gorsi od rywali, czujemy się pokrzywdzeni decyzją sędziego.

- Po przerwie, gdy już graliśmy jedenastu na dziesięciu, Krakus wrzucał piłki w nasze pole karne na tak zwaną aferę. Raz nawet trafili w słupek, a raz spudłowali. My staraliśmy się mądrze operować piłką, żeby chodziła od nogi do nogi. Rywale musieli się otworzyć, dzięki czemu łatwiej mogliśmy stwarzać zagrożenie. Dwie okazje miał Żywczak, najpierw nie sięgnął głową do podania będąc przed bramką, a później z 20 metrów trafił w spojenie. Szanse mieli też Pawlak i Duda, a Kozioł nie strzelił do pustej bramki. Sporo pracy miał dziś nasz masażysta Alfred Rusin, na szczęście obyło się bez kontuzji - skomentował Paweł Zegarek, trener SMS-u.

 

rst

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty