MOSiR Unia Oświęcim – Okocimski Brzesko 0-1 (0-1)

0-1 Curyło 34
Sędziował Krzysztof Jakubik z Oświęcimia. Żółte kartki: Flisek, Łach, Moskwik, Gąsiorek – Curyło, Mieczkowski.
MOSiR UNIA: Sporysz – Kocoń, Flisek, Adamus, Tarabuła (75 Kajfasz) – Głowacki (46 Pawłowski), Łach, Bartula, Wróbel (46 Gzela) – Góra (70 Gąsiorek), Moskwik.
OKOCIMSKI: Mieczkowski – Curyło, Ostrowski, Żak, Mirski – Wójtowicz, Krzak, F. Kania, M. Kania (75 Wyczesany) – Bieniek (89 Machalski), Ważydrąg (87 Multan).

Goście przystąpili do zaległego meczu 20. kolejki MLJS niemal prosto z autokaru. – Trafiliśmy na korek w Skawinie, więc w Oświęcimiu zameldowaliśmy się na niespełna 30 minut przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Szybka rozgrzewka i trzeba było zacząć walkę o punkty. Chłopcy pomyśleli sobie, że nie po to tak długo jechali, żeby wracać do domu bez punktów. Przeciągająca się podróż mocno ich zmobilizowała – powiedział Marek Małysa, trener Okocimskiego.

- Jeśli moim chłopcom wydaje się, że na szczeblu wojewódzkim „na stojąco” można wygrywać mecze, to są w błędzie – ocenił Tomasz Wróbel, trener Unii. – Wiadomo, że umiejętności mamy mniejsze od rywali, ale jesienią nadrabialiśmy to ambicją, której w pierwszych dwóch meczach wiosny, niestety, zabrakło – tymi słowami oświęcimski szkoleniowiec nawiązał do inauguracyjnej klęski 0-6 na Cracovii.

Jedyna bramka padła w 34. minucie, kiedy po zagraniu Krzaka, lot piłki zmienił Bieniek, potem na klatce piersiowej „zgasił” ją Curyło, trafiając z bliska do siatki.

Miejscowi przed przerwą mieli jedną pozycję, ale Głowackiemu nie udało się poprawić strzału Bartuli.

Przyjezdni mogli podwyższyć wynik po przerwie. Po uderzeniu Krzaka piłka zatrzymała się na słupku, wychodząc nieco na przedpole. Dopadł jej Bieniek, ale tym razem wylądowała na poprzeczce.

mateo