Beskid Andrychów - Gród Podegrodzie 1-3 (1-1)

1-0 Zwińczak 5
1-1 Majerski 19 (karny)
1-2 Żelasko 57
1-3 Żelasko 88
Sędziował Dawid Pająk z Wadowic. Żółte kartki: Syty, Kozłowski – Płachta.
BESKID: Syty – Strzeżoń, Galos, Kuźma, Gaszman – Kozłowski, Wandzel, Sobala, Łysoń - Zwińczak, Lechowicz (85 Nowak).
GRÓD: Reśko – Szewczyk, Samek, Majerski, M. Knurowski (75 P. Zieliński), Bugajski (89 Paweł Żelazko), Płachta (46 Ciastoń), R. Knurowski (78 J. Zieliński), Olszak – Golonka, Piotr Żelasko.

Gospodarze rozpoczęli od mocnego uderzenia, bo przed bramką przytomnie zachował się Zwińczak, jednak przyjezdni szybko doprowadzili do remisu.

Inna sprawa, że andrychowianie im w tym trochę pomogli, bo podanie Kuźmy do bramkarza przejął przeciwnik, który przy próbie minięcia bramkarza padł na murawę, więc sędzia wskazał "na wapno”. Z kolei gospodarze utrzymywali, że szarżujący zawodnik celowo wpadł na bramkarza, potykając się o jego nogę, więc można było go nawet ukarać za próbę wymuszenia jedenastki.

Po przerwie nie było już wątpliwości, kto jest lepszy, więc goście zdobyli drugą bramkę, a pieczęć na wygranej postawili w momencie, kiedy gospodarze rozluźnili szyki obronne, szukając remisu. – W związku z licznym odrabianiem zaległości był to nasz czwarty mecz w ciągu ośmiu dni, więc dawka bardziej dla konia niż młodych chłopców – ocenił Edward Wandzel, trener Beskidu.

kamil