Beskid Andrychów - Górnik Wieliczka 1-3 (1-2)

1-0 Adamus 1
1-1 Rajczyk 12
1-2 M. Wyroba 36
1-3 Winiarski 56 (karny)
Sędziował Sebastian Widlarz z Wadowic. Czerwona kartka: Kurzyniec (faul ratunkowy, 55). Żółta kartka: Gajczak.
BESKID: Kurzyniec - Marczak (46 Gajczak), Siwek, Zając, Łysoń - Kubik (75 Zwińczak), Sobala, Stuglik, Kozłowski (85 Strzeżoń) - Adamus, Słupski (77 Wandzel).
GÓRNIK: Kociołek - Rudzik, Pańczyk (46 Sowicki), Wyroba, Jesiąka - Winiarski, M. Kubala (66 Kawulka), Pietrzyk (30 Bilski), Bułat (70 Włodek) - Rajczyk (62 Gabryś), Ptak (85 Ł. Kubala).

- Do momentu usunięcia z boiska miejscowego bramkarza nasza gra wyglądała dobrze, bo kontrolowaliśmy przebieg meczu - uważa Maciej Musiał, trener Górnika. - Jednak mając o jednego zawodnika więcej w nasze szeregi wkradło się rozluźnienie i andrychowianie mieli w końcówce dwie doskonałe okazje bramkowe - dodał wielicki szkoleniowiec.

Miejscowi dobrze zaczęli, choć zaraz po rozpoczęciu gry to wieliczanie wywalczyli rzut rożny. - Była 15. sekunda, kiedy goście bili pierwszy korner - zauważył skrupulatnie prowadzący swoje notatki andrychowski kierownik Jan Witkowski. - Jednak w 52. sekundzie Adamus wygrał pojedynek z wielickim bramkarzem, bo wyszliśmy z szybką kontrą - cieszył się działacz Beskidu.

- Szkoda, że Pańczyk był niezdecydowany na środku boiska, pozwalając sobie odebrać piłkę - martwił się Maciej Musiał, trener Górnika.

Miejscowi szybko jednak oddali bramkę rywalom, bawiąc się w dżentelmenów, bo łatwe do przeczytania podanie Sobali do Kozłowskiego padło łupem wieliczan, a za takie błędy trzeba płacić.

Potem przyjezdni mieli serię rzutów rożnych, ale już przy drugim trafili do siatki.

Wynik meczu został ustalony z karnego, podyktowanego za faul Kurzyńca na Ptaku, przez co bramkarz gospodarzy musiał się udać pod prysznic, a jego miejsce między słupkami zajął Siwek, jeden ze stoperów.

W końcówce osłabieni gospodarze mogli pokusić się o remis, ale szczęścia zabrakło Adamusowi ze Strzeżoniem.

mateo