Sandecja Nowy Sącz - Dalin Myślenice 0-1 (0-0)

0-1 Nowak 65
SANDECJA: Brożek - Baran, Mateusz Młynarczyk, Kulpa, Zinyak - Leśniak (75 Lupa), Grębski (46 Solarz), Złocki, Nowak (52 Zając) - Zawiślan, Cisoń.
DALIN: Wacławik - Senderski, Kołodziejczyk, Madej, Suder - Nowak (70 Zaczek), Jordan, Bałucki (88 Wnęk), Pyzio (90 Żądło) - Ogrodny (46 J. Słonina), Michalik (46 Górka, 80 Kolbiarz).

Zwycięski atak Dalinu, który przyniósł myśleniczanom gola w 65. minucie, zaczął się od akcji... Sandecji. W środku pola gospodarzom odebrał piłkę Jordan, podał do Bałuckiego, a ten prostopadle, między stoperów, do Nowaka, który w sytuacji "sam na sam" uderzył celnie w "długi" róg.

- Na spotkanie z wiceliderem jechaliśmy do Nowego Sącza z duszą na ramieniu - mówi Kazimierz Wincenciak, trener Dalinu. - Z silniejszym rywalem nie zamierzaliśmy prowadzić otwartej gry. Postanowiliśmy dyscypliną taktyczną zniwelować niewątpliwe atuty Sandecji. I chłopcy dziś super realizowali postawione zadania. Wystarczy powiedzieć, że gospodarze nie stwarzali właściwie klarownych sytuacji.

Dalin te sytuacje miał. W 40. minucie po podaniu Madeja Michalik znalazł się sam przed bramkarzem, ale ten obronił jego strzał. Z kolei w 78. minucie goście mogli dobić sądeczan - Jordan posłał prostopadłą piłkę do Bałuckiego, który z czystej pozycji uderzył po "długim", tyle że obok słupka.

- Myślę, że z przebiegu gry, jak i z sytuacji bramkowych odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo - uważa trener Wincenciak.

Trener Sandecji Janusz Świerad skwitował porażkę w kilku gorzkich zdaniach:
- Jestem zawiedziony postawą zespołu. Nie wiem co się stało, że po dwóch dobrych spotkaniach zagrali tak fatalnie. Chyba przed meczem w szatni mieli w głowach, że już wygrali i że są wielkimi piłkarzami. A nie są i nie wiadomo czy będą. Wygrać trzeba natomiast zawsze na boisku i trzeba dać z siebie sto procent, a nie pięćdziesiąt jak dziś...

rst