Krakus Nowa Huta - MKS SMS Kraków 1-2 (1-0)

1-0 Kok 28
1-1 Bachleda 68
1-2 Żywczak 90+1
KRAKUS: Michalec - Kopyść, Trzos, Kuligowski (80 Biela), Gołdyn - Kok, Gruszecki (78 Piwowarczyk), Gawęda, Jagła - Tabor (70 Ryszawy), Fudali (86 Groeger).
MKS SMS: Radzimowski - Żywczak (90+2 Stańczyk), Szymczyk, Gubała, Gil - Wsół (60 Migas), Lizak, Mrózek, Kozioł (80 Turczyn) - Lupa (50 Duda), Bachleda (70 Pietras).

W I połowie Krakus dominował, miał więcej z gry, co podkreślił golem w 28. minucie. Po akcji lewą stroną Gołdyn wrzucił piłkę na dalszy słupek do Koka, który strzelił lekko obok bramkarza. Więcej czystych sytuacji w tej części gry żadna ze stron nie miała. Gra była szybka, twarda i mogła się podobać.

Po przerwie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, wszystko się odmieniło. Gospodarze jakby opadli z sił, oddali inicjatywę rywalom, którzy rozpędzali się skrzydłami dążąc do wyrównania. Udało im się to w 70. minucie. Po wrzutce z prawej strony obrońcy Krakusa mieli piłkę do wybicia, ale popełnili błąd, dopadł do niej Bachleda i z 7-8 m pokonał bramkarza miejscowych.

Gdy zanosiło się na remis, w doliczonym czasie padł zwycięski gol dla SMS-u. Długie podanie, za plecy obrońców, dostał Żywczak, wygrał pojedynek biegowy z Gołdynem i strzelił do siatki nad interweniującym bramkarzem.

- Mamy "jeża" do SMS-u - uważa Maciej Trzcionka, trener Krakusa. - Rok temu mecz miał ten sam scenariusz, podobnie przegraliśmy w końcówce 1-2. SMS wprawdzie nas po przerwie fizycznie "zgniótł", ale nie miał stuprocentowych sytuacji. Nie zasłużyliśmy na tę porażkę.

- Zagraliśmy prosto po powrocie ze zgrupowania, na którym chłopcy wykonali bardzo ciężką pracę, któa będzie procentować w dalszej części sezonu - mówi Paweł Zegarek, trener SMS-u. - Tym bardziej jestem pełen uznania dla nich, że mając... obóz w nogach włożyli w grę naprawdę dużo wysiłku i zagrali bardzo fajny mecz.

rk