Górnik Wieliczka - Krakus Nowa Huta 0-3 (0-0)

0-1 Bułat 70 (samob.)
0-2 Fudali 83
0-3 Gawęda 85
GÓRNIK: Kociołek - Jaworski, Mikołaj Wyroba, Rudzik, Szot (85 Ł. Kubala) - M. Kubala (60 Kawulka), Winiarski, Jesiąka, Sowicki (46 Bułat) - Pieprzyk (80 Maciej Wyroba), Ptak.
KRAKUS: Michalec - Kopyść, Trzos, Tabor, Ryszawy (60 Biela) - Jagła (80 Wilga), Gruszecki, Dębowski, Kok (44 Groeger) - Gawęda, Fudali.

- Naszą jedyną szansą w meczu z mocniejszym rywalem była gra na remis - mówi Maciej Musiał, trener Górnika. - Ta taktyka zdawała egzamin aż do 70. minuty, kiedy strzeliliśmy sobie samobójczego gola. Chcąc odrobić stratę odkryliśmy się i straciliśmy dwa kolejne. W sumie Krakus miał wyraźną przewagę i zasłużenie wygrał. My mieliśmy właściwie jedną sytuację stuprocentową, gdy w pierwszej połowie po dośrodkowaniu Jesiąki z kornera Ptak strzelił nad poprzeczką.

- Ten samobójczy gol przerwał naszą niemoc, odczarował bramkę Górnika - twierdzi Maciej Trzcionka, trener Krakusa. - Powinniśmy ten rozstrzygnąć już w pierwszych dwudziestu minutach kiedy nie wykorzystaliśmy kilku idealnych okazji. Do bramki gospodarzy nie trafili Jagła, Gawęda i Kok, zaczęła się męczarnia w upale. Po przerwie byliśmy częściej przy piłce, ale nie wiem co by było gdyby nie ten samobój.

Owa kluczowa bramka padła w 70. minucie. Jagła zacentrował z prawej strony na 2. metr, na "krótki" słupek, a Bułat chcąc uprzedzić nowohucian przeciął lot piłki, ale tak nieszczęśliwie, że skierował ją w samo "okienko" własnej bramki.

Krakus podwyższył po wrzutce z lewej strony, Wilga nieczysto uderzył piłkę i trafiła ona na głowę Fudalego, który zmienił jej kierunek. Po tej trochę szczęśliwej bramce padła bramka przez gości wypracowana. Fudali podał prostopadle do Gawędy, a ten, mimo asysty obrońcy, wykorzystał sytuację "sam na sam" strzelając z bliska do siatki.

rk