Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Juniorzy starsi > Liga Małopolska JS
Remis: jak porażka, jak zwycięstwo

MOSiR Unia Oświęcim - Raba Dobczyce 2-2 (2-1)

1-0 Flisek 5
1-1 Nowak 15
2-1 Gzela 45
2-2 Michalec 89

Sędziował Przemysław Greń (Oświęcim). Mecz bez kartek. Widzów 30.
MOSiR UNIA: Ł Woźniak - K. Woźniak, Adamus, Kocoń, Flisek - Wróbel (70 Wrona), Tarabuła, Łach, Borak (59 Bartula) - Gzela (63 Kajfasz), Góra.
RABA: Mazurkiewicz - Kabaja, Czarnota, Pudlik (53 Michalec). Lęckoś (65 Widła), Gabryś, Slósarczyk, Zborowski, Suder - Mistarz, Nowak.

- Ten remis jest dla nas porażką i nic nie jest w stanie zmienić mojego odczucia - powiedział po meczu trener Unii Tomasz Wróbel. - Przy prowadzeniu 2-1 mieliśmy kilka doskonałych pozycji bramkowych, które ze słabym przeciwnikiem trzeba umieć wykorzystać - dodał oświęcimski szkoleniowiec.

Potwierdzeniem jego słów była sytuacja Jakuba Wróbla, który ostro wszedł w pole karne, ale - kiedy już znalazł się w dobrej pozycji - przewrócił się, spodziewając się "wapna". Była 53. minuta.

Potem Góra zza linii pola karnego przymierzył nad poprzeczką, Bartula starał się zaskoczyć Mazurkiewicza strzałem z ostrego kąta, lecz ten odbił piłkę.

W 78. minucie Bartula zachował się egoistycznie, bo wpadając z lewej strony w pole karne uderzył obok bliższego "okienka", choć z boku miał dwóch lepiej ustawionych kolegów. Chwilę później Bartula znowu nie dostrzegł Góry.

W tym czasie grający nonszalancko w obronie oświęcimianie nie wyciągnęli wniosków z ostrzeżenia, jakie dostali w 72. minucie, kiedy Suder wpakował piłkę do siatki, choć niepotrzebnie jej dotykał po uderzeniu Nowaka, bo dopiero wtedy sędzia podniósł chorągiewkę, sygnalizując spalonego.

Jednak na minutę przed końcem z prawej strony zagrał Kabaja, a z bliska na wagę remisu trafił Michalec.

Z kolei pierwsza połowa toczyła się pod dyktando miejscowych, którzy za sprawą Fliska (wykorzystał podanie z rzutu rożnego) objęli prowadzenie.

Goście wyrównali po błędzie jednego z miejscowych stoperów i wygranym pojedynku Nowaka z Łukaszem Woźniakiem. Był to mecz goli "do szatni", bo przed przerwą Gzela trafił po dograniu Wróbla. Jednak ostatnie słowo należało do gości.

- Zupełnie nie rozumiem, dlaczego w pierwszej połowie moi chłopcy wyszli na boisko mocno spięci
- analizował po spotkaniu Zbigniew Bojko, trener Raby. - Remis na obcym boisku zawsze jest zdobyczą, zwłaszcza że jesteśmy beniaminkiem - dodał.

Mateusz Migalski

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty