Glinik Gorlice - SMS Kraków 3-1 (2-1)

1-0 Grela 9
1-1 Widz 28
2-1 Baran 30
3-1 Marynowski 72
GLINIK: Gawlik - Kurzawa, Osetek, Grądalski, Rząca, Lackoś (75 Drąg), Baran, Rzemiński, Majcher (64 Lepa), Grela (77 Gawryła), Rachel (53 Marynowski).
MKS SMS: Janas - Antolak, Stojke (45 Kruszec, 70 Chłoń), Zgoda, Mrożek - Kret (55 Garus), Rudziński, Stróżyk, Jurek (30 Wandas) - Widz, Chlebicki (60 Walaszek).

- Glinik to solidny zespół, ale wynik byłby inny gdybyśmy wykorzystali swoje sytuacje i jednocześnie nie sprawili gospodarzom trzech prezentów... - stwierdził Marek Salamon, trener SMS-u.

Gospodarze objęli prowadzenie w 9. minucie po stracie piłki w środku pola przez rywali. Poszła akcja, którą Grela, będąc w sytuacji "sam na sam", sfinalizował technicznym uderzeniem z kilkunastu metrów pod poprzeczkę. Po chwili mógł podwyższyć Baran. SMS wyrównał w zamieszaniu podbramkowym, Widz zwiódł obrońcę i uderzył celnie w "długi" róg. Goście mieli wkrótce stuprocentową okazję, ale znowu stracili futbolówkę na środku boiska, co skutkowało bramką dla gorliczan. Gospodarze zagrali do lewej, nastąpiła wrzutka Greli, bramkarz krakowian wypiąstkował piłkę przed siebie, a Baran uprzedził obrońców, przystawił nogę i było 2-1. Wynik ustalił w końcówce Marynowski strzałem z bliska.

- W drugiej połowie mieliśmy inicjatywę. Po tym jak nie wykorzystaliśmy szansy na wyrównanie poszła kontra Glinika. Już niby ją przerwaliśmy, ale prawy obrońca "bawił się", napastnik gospodarzy zabrał mu piłkę, dojechał do linii końcowej, dograł, a jego kolega dołożył nogę i strzelił do pustej bramki... - opisuje okoliczności utraty trzeciego gola trener Salamon.

- Mecz był ciekawy, obfitował w wiele ciekawych akcji. Pokonaliśmy rywali 3-1, ale mogliśmy wygrać wyżej. Zwycięstwo bardzo cieszy, zwłaszcza nad tak dobrym przeciwnikiem jak SMS - podsumował Piotr Stępkowicz, szkoleniowiec Glinika.

rst