Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Juniorzy młodsi > Małopolska Liga JM
Niecodzienny gol: goniła go cała jedenastka!

Unia Tarnów - Hutnik Kraków 0-2 (0-0)

0-1 Cyganek 47
0-2 Stopka 80+2

UNIA: Łukasik - Kot, Bachula, Drwal, Furmański - Kijak (46 Ślawski), Korzeniowski, Małysiak, Kleszcz (60 Krawiec) - Uchwat (60 Guzy), Niemczura (65 Kaczor).
HUTNIK: Nawrot - Śwituszak, Górka, Cyganek, Stopka - Witek, Białkowski, Dudek, Kot (55 Świder) - Furtak (78 Judka), Warylak (65 Ostrowski).

- Takiej bramki, jak żyję, jeszcze nie widziałem. Na ławce trenerskiej zawsze zachowuję powagę, ale tym razem wszyscy pokładaliśmy się ze śmiechu obserwując całe wydarzenie - opowiada o niecodziennym golu zdobytym przez jego podopiecznego w doliczonym czasie, Waldemar Kocoń, trener juniorów młodszych Hutnika, swego czasu znakomity bramkarz klubu z Suchych Stawów.

A było tak. Unia Tarnów przegrywała mecz MLJM 0-1, więc gdy w 2. minucie doliczonego czasu gospodarzom przyszło wykonać rzut rożny, pod bramką Hutnika zgromadziła się cała jedenastka "Jaskółek", z bramkarzem włącznie. W polu karnym gości znajdowało się też 10 zawodników krakowskich; dziesięciu, bo jedenasty, lewy obrońca Eryk Stopka leżał na 25. metrze i krzywiąc się z bólu zgłaszał zmianę. Po wykonaniu kornera obrońcy Hutnika wybili piłkę na oślep, wtedy leżący Stopka cudownie ozdrowiał, przejął futbolówkę i zaczął z nią pędzić w kierunku pustej bramki Unii. A za nim goniąca go cała jedenastka piłkarzy tarnowskich! Widok był niesamowity! Stopka miał na początku tego niecodziennego wyścigu 7-8 metrów przewagi, a na finiszu biegu, po 80 metrach (!), już tylko 3-4, ale zdołał "wjechać" z piłką do bramki gospodarzy.
- Zaraz po zdobyciu tego gola padł, bo faktycznie doznał urazu mięśnia dwugłowego i z tym urazem biegł przez całe boisko. Znieśliśmy go na rękach do szatni, a do Krakowa dojechał już jako "inwalida", bo mięsień ostygł - kończy opowieść trener Kocoń.

Pierwszego gola Hutnik zdobył w 47. minucie. W dobrej sytuacji znalazł się Warylak, ale drogę do pustej bramki zagrodził mu obrońca, który odbił piłkę na korner. Warylak następnie zacentrował, a Cyganek trafił głową w samo "okienko".

- Na fatalnym boisku, na którym nie dało się normalnie grać dominowała walka, a Hutnik był minimalnie lepszy, raczej o jedną bramkę niż o dwie - mówi Daniel Bartkowski, trener Unii. - W pierwszej połowie goście mieli ze dwie, trzy stuprocentowe sytuacje. Po przerwie my mieliśmy parę okazji do wyrównania, między innymi Guzy nie trafił z 7 metrów, podobnie jak głową z bliska Drwal.

- Mecz był bardzo wyrównany. W tych ciężkich, błotnych warunkach mało było może dokładności w grze, ale bardzo dużo determinacji z obu stron. Unia, mimo że do tej pory nie zdobyła nawet punktu, moim zdaniem utrzyma się w lidze, bo to naprawdę dobry zespół, który wcześniej czy później zacznie wygrywać. Jestem w stanie założyć się z każdym o 100 złotych, że Unia nie spadnie...
- uważa Waldemar Kocoń, szkoleniowiec juniorów Hutnika.

 

RK

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty