Sandecja pokonała pewnie niepokonany wiosną Glinik. Gospodarze to jeden z głównych faworytów MLJM, ale gorliczanie też nosili buławę w plecaku.

Sandecja Nowy Sącz - Glinik Gorlice 3-0 (1-0)

1-0 Kalisz 22
2-0 Majka 48
3-0 Szołdorowski 52
SANDECJA: Świerad (55 Jacenik) - Kotlarz, Pierzchała, Kołbon, Musiał (57 Ferenc) - Dulak (53 Bogdański), Majka (62 Góra), Szołdrowski (75 Chochorowski), Zawiślan (54 Strojny) - Kalisz (62 Tokarz), Kuzak.
GLINIK: Lang (70 Gawlik) - Nidecki, Rząca, Drąg (61 Lepa), Rzemiński - Majcher, Rachel, Laskoś, Baran - Grela (75 Osetek), Marynowski.

- Strzeliliśmy trzy gole, ale mimo to zagraliśmy dziś wyjątkowo nieskutecznie. Chyba chłopcy byli za bardzo naładowani przystępując do tego meczu, bo od początku marnowali okazje. A w drugiej połowie nie wykorzystali ich bodaj z siedem. Glinik długo był równorzędnym przeciwnikiem, ale gdy uzyskaliśmy przewagę wymieniłem siedmiu zawodników, by im dać odpocząć przed kolejnymi meczami - skomentował Marek Górecki, trener Sandecji.

Sądeczanie objęli prowadzenie w 22. minucie - w polu karnym Kuzak dograł w poprzek do Kalisza, a ten trafił do siatki. Mecz rozstrzygnął się na początku II połowy. Najpierw Majka wszedł w drugie tempo i głową posłał piłkę w "długi" róg, lobując bramkarza. Wynik ustalił Szołdrowski, który włączył się z drugiej linii, zamarkował podanie, po czym wbiegł między obrońców i strzelił obok wychodzącego golkipera.

Mimo porażki trener gorliczan, Piotr Stępkowicz, nie miał pretensji do swoich podopiecznych: - Chłopcy zagrali poprawny mecz. Sandecja była na pewno lepsza, miała więcej sytuacji, ale przebiegu gry nie wyglądało to źle. My też mieliśmy swoje okazje, tyle że ich nie wykorzystaliśmy. Może potoczyłoby się trochę inaczej gdyby sędzia gwizdnął nam karnego i nie uznał gospodarzem pierwszej bramki, bo moim zdaniem padła po faulu na naszym zawodniku. Brakło nam dziś obrońców, graliśmy bez trzech podstawowych zawodników.

rst