- Odnieśliśmy szczęśliwe zwycięstwo w doliczonym czasie, a mecz był emocjonujący i trzymał do końca w napięciu - skomentował Marek Górecki, trener Sandecji.

Sandecja Nowy Sącz - SMS Kraków 2-1 (1-1)

1-0 Zawiślan 26
1-1 Ruciński 28 (karny)
2-1 Strojny 90+2
SANDECJA: Świerad - Kotlarz, Kołbon, Ferenc, Musiał - Góra (41 Strojny), Majka (70 Kubik), Szołdrowski (41 Dulak), Zawiślan (60 Chochorowski) - Danek, Kuzak.
SMS: Janas - Wandas, Kruszec, Zgoda, Gąsiorek - Kret (70 Chłoń), Ruciński, Garus (75 Chlebicki), Jurek (20 Mrożek) - Stojke - Widz.

Sądeczanie objęli prowadzenie w 26. minucie - Kotlarz dośrodkował z prawej strony, a nabiegający Zawiślan uderzył z pierwszej piłki pod poprzeczkę. Zaraz po tym gospodarze mieli szansę na 2-0 z wolnego, ale krakowianie poszli z kontrą, faulowany był w szesnastce Garus i zrobiło się 1-1. Karnego wyegzekwował Ruciński.

- Gdy już straciliśmy nadzieję na trzy punkty, w doliczonym czasie, po jednym z naszych kilkunastu rzutów rożnych goście wybili piłkę przed pole karne, skąd z 25-28 metrów Strojny uderzył ją bez przyjęcia zaskakując zasłoniętego bramkarza - opisuje zwycięskiego gola trener Górecki. - Na tym emocje nie skończyły się, bo SMS miał jeszcze szansę z wolnego. Dużo mniej by ich było pod koniec meczu, gdyby Kotlarz i Kuzak wykorzystali szanse, które wykorzystać powinni. Goście też nas parę razy postraszyli, ale dążyliśmy uparcie do zdobycia gola i udało się. Muszę jednak przyznać, że rywale postawili wysoko poprzeczkę.

- Był to wyrównany mecz, na remis, więcej szczęścia miała jedna Sandecja - stwierdził Marek Salamon, trener SMS-u. - My mamy całkowicie nową drużynę w tym sezonie, po raz pierwszy w tym składzie spotkaliśmy się na niedawno zakończonym 10-dniowym obozie. Dopiero uczymy się wspólnej gry.