Na stadionie w Niepołomicach dokonał się smutny los Orlicza Suchedniów, który po czterech sezonach opuszcza szeregi III ligi. To samo zresztą dotyczy Górnika, ale to wieliczanie byli lepsi w dzisiejszym spotkaniu.

Górnik Wieliczka - Orlicz Suchedniów 2-0 (0-0) 

1-0 Skiba 47 

2-0 Bułat 60 

Sędziował Damian Gawęcki (Kielce). Żółte kartki: Ł. Domoń, Dziedzic, Bułat - Armata. Widzów 100.

GÓRNIK: Czapla - Ł. Domoń, M. Domoń, Zajda, Dziedzic, Bułat (72 Winiarski), Nędza, Sikora, Górecki (80 Zawartka), Skiba, Łyduch. 

ORLICZ: Osama - Krogulec (70 Marek Banaczkowski), Kubiec (46 Zacharski), Łozniak, Targowski, Zegadło, Sobczyński, Armata, Skarbek, Mojecki, Rabenda. 

Sporo kontrowersji oraz emocji wywołała bardzo gorąca sytuacja krótko przed końcem pierwszej połowy. 

Trener Górnika, Robert Włodarz: - Istotnie, potężnie „zakotłowało się” na naszym przedpolu. Mniej więcej na 9. metr pola karnego wyskoczył nasz bramkarz Czapla i doszło do zderzenia z graczem Orlicza. (Kubiec - red.).  Kolizja była totalna (bo z udziałem jeszcze innych zawodników), a sytuacja dwuznaczna. Arbiter, akurat z Kielc, na pewno mógł odgwizdać „jedenastkę”. Ale podjął inną decyzję, nie mnie ją oceniać.

- Orlicz stworzył sobie do przerwy jedną doskonałą sytuację, w której instynktownie interweniował na linii bramkowej Czapla. Ale to Górnik miał więcej okazji, w sumie cztery do przerwy. Łyduch trafił w poprzeczkę, dwukrotnie lepiej mógł się zachować kiba, było coś jeszcze.

- Po przerwie już nie było wątpliwości, i to od początku drugiej połowy. Zaraz po wznowieniu gry uderzał Łyduch, bramkarz gości sparował piłkę, a Skiba skutecznie dobił z dwóch metrów. Wynik ustalił Bułat, który podobnie jak Skiba podążył z dobitką. Była to akcja znów z ważnym udziałem Łyducha, który sekundę wcześniej znalazł się w w sytuacji „sam na sam”. Oprócz goli mieliśmy jeszcze trzy inne sposobności do zmiany wyniku.

cst