Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > I liga
Mocny start Sandecji w Łęcznej

Bogdanka Łęczna - Sandecja Nowy Sącz 1-1 (1-1)

0-1 Chmiest 1
1-1 Ricardinho 9

Sędziował Paweł Dreschel (Gdańsk). Żółte kartki: Pielach - Borovicanin.
BOGDANKA: Wierzchowski - Pielach, Magdoń, Sołdecki, Bożkow - Zasada, Nowak, Bartosiewicz, Sasin - Ricardinho, Pesir (72 Nildo).
SANDECJA: Kozioł - Borovicanin, Zbozień, Frohlich, Makuch - Eismann, Gawęcki, Staniszewski (55 Kowalczyk), Berliński, Kukol - Chmiest (86 Trochim).

Piorunujący początek meczu w Łęcznej - bramka Marcina Chmiesta w 30 sekundzie - rozbudziła apetyt Sandecj. Ale Bogdanka szybko się otrząsnęła i nim upłynęło 10 minut meczu było już 1-1. Taki wynik utrzymał się do końca i jest sprawiedliwym rozstrzygnięciem.

Spotkanie rozpoczęło się fantastycznie dla gości. W 30 sekundzie spotkania na strzał z blisko 30 m zdecydował się Marcin Chmiest, a zaskoczony Jakub Wierzchowski odbił piłkę tak, że ta wpadła w boczną siatkę. To była zła interwencja bramkarz Bogdanki, zdawał sobie z tego sprawę po meczu:  - Nie chcę się na temat tego wypowiadać, uderzenie z takiej odległości nie powinno wpaść - mówił zawiedziony Wierzchowski.

Gospodarzy dostali mocny cios, ale szybko się otrząsnęli. Już w 9 min Mariusz Zasada przeprowadził rajd lewą stroną boiska i zagrał do środka, gdzie na piłkę czekał Ricardinho. Brazylijczyk zdążył zrobić dwie żonglerki i z półobrotu wpakował piłkę do siatki. W 39 min ten sam zawodnik mógł zdobyć drugiego gola, ale po podaniu Pawła Sasina za daleko wypuścił sobie piłkę, którą zdołał wybić Marek Kozioł.

Druga połowa rozpoczęła się od akcji gości. Damian Staniszewski zagrał w pole karne do Chmiesta, a piłka po jego strzale minęła słupek. W odpowiedzi łęcznianie przeprowadzili trzy szybkie ataki, ale żaden nie zakończył się bramką. Ricardinho strzelił w boczną siatkę, Tomasz Nowak minimalnie obok słupka, a sytuację sam na sam Pesira nogami wybronił Kozioł. W 67 min popisał się jego vis a vis Wierzchowski, który wybronił sytuację sam na sam z Vladimirem Kukolem. W końcówce łęcznianie próbowali jeszcze zaskoczyć bramkarza gości strzałami z dystansu, ale ta sztuka nie udała się Nowakowi, Danielowi Bożkowowi i Nildo. Mecz zakończył się remisem 1-1.

DARO/KAMB, kurierlubelski.pl

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty