Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > I liga
Zbyt późne przebudzenie Sandecji w Poznaniu

Warta Poznań - Sandecja Nowy Sącz 2-1 (1-0)

1-0 Zakrzewski 38
2-0 Iwanicki 66
2-1 Staniszewski 86

WARTA: Bledzewski - Wichtowski, Jasiński, Otuszewski, Kosznik, Gajtkowski - Scherfchen (67 Miklosik), Marciniak, Iwanicki - Reiss (89 Wojciechowski), Zakrzewski (64 Ciarkowski).
SANDECJA: Kozioł - Makuch, Frohlich, Zbozień, Woźniak - Kukol (58 Kowalczyk), Gawęcki, Berliński, Eismann (87 Borovicanin) - Janic (73 Staniszewski), Chmiest.

Do Poznania podopieczni trenera Kurasa pojechali bez swojego najlepszego strzelca, kontuzjowanego w ostatnim spotkaniu Arkadiusza Aleksandra. Brak byłego snajpera m.in. Odry Wodzisław była w tym spotkaniu niezwykle widoczny. Próbował zastąpić go Marcin Chmiest, ale będąc osamotnionym w przodzie niewiele mógł zdziałać.

Warta natomiast na początku spotkania spokojnie przyjęła gości na swojej połowie, umiejętnie prowadząc grę. W tym czasie obrona kierowana przez Jano Frohlicha radziła sobie bezbłędnie i akcje Zakrzewskiego czy Reissa nie przynosiły efektów. W 37 min obrońcy wybijali piłkę z linii bramkowej po strzale Gajtkowskiego. Gdy wydawało się już, że pierwsza część spotkania zakończy się bezbramkowym remisem Zbigniew Zakrzewski znalazł w końcu sposób na bramkarza Sandecji. Po podaniu Scherfchen, który ominał nim bramkarza, Zakrzewski w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza gości.

Od tego momentu obrona gości zaczęła popełniać coraz większe błędy i wydawało się, że kwestią czasu są kolejne bramki. Goście w przedniej formacji nie istnieli, natomiast napastnicy Warty raz po raz siali zamieszanie i nerwowość w szeregach obronnych Sandecji. Taka gra musiała się skończyć bramką.

Po 20 minutach drugiej połowy Krzysztof Gajtkowski kapitalnie zagrał piłkę do Pawła Iwanickiego, który drugi raz pokonał Kozioła.

Po stracie drugiej bramki goście nie mając już kompletnie nic do stracenia ruszyli do ataku. Na 4 minuty przed zakończeniem Damian Staniszewski bardzo pięknym uderzeniem z dystansu zdobył kontaktową bramkę. Goście mieli szansę na punkt. Andrzej Bledzewski w sobie wiadomy sposób uratował Wartę od straty gola po strzale Kowalczyka.

Punkt byłby chyba zbyt dużą nagrodą dla gości za grę na poziomie, do którego przyzwyczaili kibiców, tylko przed 20 minut.
DARO, sportowetempo,pl/Bartłomiej Szura, ekstraklasa.net

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty