Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > Małopolska 2010/2011 > Seniorzy > I liga
Sandecja zwycięska w wymianie ciosów

GKS Katowice - Sandecja Nowy Sącz 2-3 (2-2)

1-0 Dziedzic 4
1-1 Kukol 19
2-1 Pitry 26
2-2 Makuch 27
2-3 Aleksander 62

Sędziował Artur Ciecierski (Warszawa). Żółte kartki: Dziedzic, Szala - Makuch, Kozioł, Niane, Aleksander.
GKS: Wierzbicki - Szala, J. Kowalczyk, Nowak, Olkowski - Goncerz (58 Sadowski), Ryś, Dziedzic, Pitry (80 Piechniak) - Kaliciak (80 Karwan), Zieliński.
SANDECJA: Kozioł - Makuch, Froehlich, Zbozień, Borovićanin - Niane (90 Kulpaka) - Kukol (59 Zawiślan), Urban, Gawęcki, Eismann (84 M. Kowalczyk) - Aleksander.

Żywy, ciekawy mecz zafundowali kibicom piłkarze GKS-u Katowice i Sandecji Nowy Sącz w 13. kolejce I ligi. Sądeczanie poszli na wymianę ciosów, dwukrotnie gonili obejmującego prowadzenie rywala, by decydujące trafienie zadać w piękny sposób - Arkadiusz Aleksander technicznym lobem pokonał bramkarza GKS-u. - To był najlepszy mecz zespołu za mojej kadencji - chwalił sądeczan ich skąpy zazwyczaj w komplementach trener Dariusz Wójtowicz.

Już do przerwy kibice obejrzeli cztery gole. W 4. minucie rzut wolny po faulu na Olkowskim z lewej strony pola karnego wykonywał Dziedzic. Mimo, że kąt był ostry, zawodnik GieKSy zdecydował się na strzał i ku wielkiej radości kibiców zebranych na stadionie przy Bukowej pokonał golkipera gości. Pierwsze minuty zdecydowanie należały do katowiczan, ale później do ataku ruszyli zawodnicy z Nowego Sącza. W 19 minucie Olkowski zbyt słabo odegrał piłkę do Wierzbickiego, dopadł do niej Kukol i pewnym strzałem wyrównał. Gra się wyrównała i co chwilę groźnie było na zmianę pod jedną i drugą bramką. Na kolejne bramki nie trzeba było długo czekać. w 26. minucie Goncerz kapitalnie zagrał do wbiegającego w pole karne Pitrego, ten spokojnie przyjął piłkę i płaskim strzałem pokonał Kozioła po raz drugi. Stadion ponownie eksplodował radością, która trwała jednak zaledwie minutę. Na strzał lewą nogą z okolicy narożnika pola karnego GieKsy zdecydował się Makuch, a piłka wpadła idealnie w okienko bramki Wierzbickiego. Po czterech bramkach tempo nieco siadło i do końca pierwszej połowy klarownych sytuacji już nie było.

W drugiej połowie piłkarze już tak nie rozpieszczali kibiców bramkami.  Na początku zaatakowała Sandecja, ale chwilę później inicjatywę przejął GKS. Między 49. a 50. minutą przez ponad minutę kotłowało się w polu karnym Sandecji, a swoje szanse mieli Goncerz, Dziedzic i Kaliciak,żadnemu nie udało się skierować piłki do bramki. Sztuka ta udała się za to gościom w 62. minucie, kiedy błąd popełnił dobrze grający dotychczas Nowak i Aleksander mocnym strzałem w pełnym biegu przerzucił piłkę lekkim lobem nad wysuniętym przed bramkę Wierzbickim.
Sandecja do końca kontrolowała grę, nie dopuszczając już zawodników GieKSy do klarownych sytuacji pod własną bramką i groźnie kontratakując. W 73. minucie mogło być 2-4. Zawiślan minął już wszystkich naszych obrońców i bramkarza, uderzył w światło bramki, ale J. Kowalczyk zdążył wrócić i wybił piłkę z linii bramkowej. Ostatni kwadrans to słabsza gra GieKSy i pełna kontrola wydarzeń boiskowych przez prowadzącą Sandecję.

Powiedzieli po meczu:

Dariusz Wójtowicz (trener Sandecji): - 13. kolejka okazała się pechowa dla GKS-u, ale szczęśliwa dla Sandecji. Wielki szacunek dla zawodników, którzy zagrali najlepszy mecz za mojej kadencji. GKS gra dobrą, ofensywną piłkę, ale przed przyjazdem umówiliśmy się, ze przyjeżdżamy tu po trzy punkty i to nam się udało. Nieskromnie powiem, że zwyciężyliśmy zasłużenie. Spotkanie stało na bardzo wysokim poziomie, którego nie powstydziliby się zawodnicy ekstraklasowi.

Wojciech Stawowy (trener GKS): - Zdawaliśmy sobie sprawę, że gramy z drużyną, która jest już zespołem. Zgadzam się, że ten mecz stał na poziomie ekstraklasowym i mógł się podobać kibicom. Mecz nie mógł nam się lepiej ułożyć, ale nie da się wygrać spotkania, jeśli już w październiku rozdaje się prezenty. Bramki zdobyte przez rywala padły dlatego, że moja drużyna była niekonsekwentna i zdekoncentrowana. Dziś mogę powiedzieć, że GKS strzelił pięć bramek - dwie Sandecji, a trzy wykładając piłkę rywalom. Nic nie dają nam jednak słowa, że GKS gra ofensywnie i ładnie. Nie daje nam to punktów. GKS nie może zmarnować czasu – tu musi postępować szybka i konsekwentna budowa drużyny, by móc w kolejnym sezonie skutecznie walczyć o ekstraklasę.

DARO/gieksa.pl

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty