Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Wiadomości piłka nożna
RYSZARD NIEMIEC o narodowym modelu piłkarstwa i o tym, czy piłka ręczna jest sportem narodowym...2016-01-24 20:00:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (327)

Kiedy nacjonalizować szczypiorniak!


Będziemy mieli narodowe media, narodową kinematografię, narodowy teatr, w którym nie będzie się wystawiać ani Mrożka, ani Gombrowicza, a tacy jak Klata zostaną odesłani z Teatru Narodowego do przymusowego reżyserowania Jasełek w przedszkolach.


Mania unarodawiania kultury i obyczajowości przedziera się energicznie w okolice sportu, gdzie mamy do odnotowania zintensyfikowanie prac nad narodowym modelem piłkarstwa! Która drużyna lub pojedynczy zawodnik nie będzie chciał się podporządkować unifikacyjnym wytycznym modelu, nie mają szans na przetrwanie. W roli wielkiego reformatora występuje trener młodzieżowej (olimpijskiej) reprezentacji Polski - wychowany na wielkopolskiej tradycji szkoleniowej - trener Marcin Dorna. Jego najważniejsza dotąd misja, obliczona na awans zespołu U-21 do finałów mistrzostw Europy i przebicie się do startu na olimpiadzie zakończyła się blamażem, wydłużając naszą nieobecność na igrzyskach do 30 lat! Dziś przyszło mu wziąć na swoje barki przewodzenie pracom z pogranicza antropologii, psychologii i metodyki nauczania futbolu, których efektem będzie unarodowienie rodzimego piłkarstwa. Nie mam jeszcze na tyle wiedzy, by objaśnić, na czym detalicznie ten model będzie polegał, czym - na przykład - odróżniać się będzie od przodujących modeli piłki niemieckiej, hiszpańskiej, czy brazylijskiej, ale nad nadzieją bierze we mnie górę sceptycyzm. Nie mogę w żaden sposób pojąć, jak przełamią bariery modelowe nasi czołowi reprezentanci  grający za granicą. Weźmy pierwszego z brzegu: Roberta Lewandowskiego z Bayernu Monachium… Chłop występuje w Bundeslidze 6 sezonów i całkowicie został zaadaptowany do modelu niemieckiego przez Kloppa i Guardiolę, więc kiedy przyjdzie mu się podporządkować wymogom naszego modelu, będzie miał kłopoty. Podobnie Piszczek, Błaszczykowski, Krychowiak, Rybus, Boruc, Fabiański, nie mówiąc o Grosickim, który z powodu zakończenia edukacji na gimnazjum, może nowości w ogóle nie skumać. Na szczęście, do czasu występów drużyny Nawałki we Francji, prace badawczo-laboratoryjne będą dopiero na półmetku; reprezentacja może zagrać w swoim, nieopatentowanym jeszcze stylu i modelu, które oby były zwycięskie…


Co innego piłkarstwo ręczne ogłoszone wstępnie sportem narodowym, bez dodatkowych opracowań kliniczno-teoretycznych pod auspicjami Związku Polskiego Piłki Ręcznej (tak go przewrotnie nazwano, aby nazwa nie konkurowała z PZPR i tak trwa, mimo że w tych dniach mija 25 lat od chwili zgonu przodującej siły narodu). Mianowanie ręcznej odmiany piłkarstwa polskiego dumnym i zaszczytnym mianem sportu narodowego, ociera się o nadużycie merytoryczne i semantyczne. Jeśli już jesteśmy przy etosie polskości, mówmy o szczypiorniaku, a nie o polskim tłumaczeniu obcego pojęcia „handball”. Nie ma bowiem bardziej zapożyczonego od obcych rodzaju sportu niż szczypiorniak! Zaczęło się wszystko w obozie internowanych legionistów Piłsudskiego, którzy w 1917 roku wypowiedzieli posłuszeństwo dowództwu armii państw centralnych, biorących udział w I światówce. Nie chcącym dać się wcielić do oddziałów Polnische Wehrmacht legionistom odebrano karabiny, a do ręki włożono piłki do handballu i nakazano nimi grywać pod przymusem, dla zabicia czasu za drutami. Ponieważ obozowisko internowanych znajdowało się w pruskich koszarach pod Kaliszem, w Szczypiornie, spolszczona nazwa handballu staje się oczywista. Kiedy jednak piłsudczycy stali się po wojnie siłą kierowniczą w II Rzeczypospolitej, robili wszystko, aby swojemu osadzeniu w Kaliszu nadać charakter męczennictwa i cierpienia za wolną Ojczyznę, co siłą rzeczy czyniło z rozrywki piłkarskiej wartość niegodną zbiorowej pamięci. Liczyła się pamięć o meczach piłkarskich rozgrywanych na froncie, w przerwach bojów nad Nidą, Styrem itd. Z tego między innymi powodu w międzywojniu piłkarstwo ręczne nie miało szans rozwoju, ani poparcia takiego jak dziś, że wspomnę o dodatkowych 2,5 miliona złotych, które sypnął minister Bańka, wzruszony do łez zwycięstwem Polaków nad szczypiornistami niezwyciężonej dotąd Francji. Również w czasach PRL początkowo uznawano piłkę rzucaną za wynalazek czysto niemiecki, a że jej szczątkową popularność notowano na Górnym Śląsku i Opolszczyźnie (kto pamięta ligowców z Groszowic, Szczepanowic, Otmętu?), długo pozostawała dyscypliną peryferyjną sportów zespołowych. Jak już trzeba było w klubie założyć drużynę szczypiorniaka, klecono ją z lekkoatletów (pożądani przede wszystkim oszczepnicy), siatkarzy, koszykarzy, a najliczniej piłkarzy nożnych. Dopiero kiedy na początku lat 60-tych dobiegł końca żywot piłki ręcznej 11-osobowej, tej swoistej kalki futbolu, peryferyjna dyscyplina nabrała rozpędu i zaczęła mieć własną tożsamość. Aż do igrzysk w Montrealu 1976, skąd nasza męska reprezentacja przywiozła medal, możemy mówić o przyroście popularności tej dyscypliny, z wolna wychodzącej z cienia bratniej koszykówki i siatkówki.


Czy dzisiejszy boom rozkwitu klubowego i reprezentacyjnego upoważnia do snucia propozycji ogłoszenia dyscypliny narodową? Osobiście bym się wstrzymał z tym patriotycznym wzmożeniem, zważywszy, że europejskie triumfy męskiej ekipy Vive Targi Kielce to efekt nakładów finansowych holenderskiego handlarza używaną odzieżą, której rynek polski jest eldoradem, a jej trenerem jest Kirgiz Dujszebajew. Nie mam nic przeciwko zagranicznym szkoleniowcom, ale nie mogę nie napomknąć, że selekcjonerem naszej kadry męskiej jest Niemiec Biegler, zaś żeńskiej Duńczyk Rasmussen… Z tych właśnie powodów status sportu narodowego w tym przypadku może mieć podejrzenie o kadłubowe uchybienie, a to nie przystoi wymogom oficjalnego kursu…


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty