Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Wiadomości piłka nożna
Dziekanowski: Majstersztyk Mourinho i spokój Pellegriniego2015-08-14 17:10:00

- W walce o mistrzostwo Anglii będą się liczyć te same zespoły co ostatnio. Największe ciśnienie na tytuł jest tym razem chyba w Manchesterze United – uważa Dariusz Dziekanowski, przewodniczący Klubu Wybitnego Reprezentanta i były napastnik m.in. Bristol City.


- Jak ocenia pan pierwszą kolejkę nowego sezonu Premier League?

- Zaczęło się od kilku niespodzianek, ale myślę, że walka o czołowe miejsce rozegra się między tymi samymi zespołami co ostatnio. Pod względem możliwości finansowych, a co za tym idzie – kadrowych, najlepsza szóstka wyraźnie przewyższa bowiem konkurencję.


- Patrząc po dokonanych transferach i obecnym potencjale kadrowym, którym drużynom daje pan największe szanse w walce o tytuł?

- Wszyscy z największym zainteresowaniem patrzą chyba na Manchester United, który po raz pierwszy od niepamiętnych czasów wydaje ogromne pieniądze na nowych zawodników. Z postawą „Czerwonych Diabłów” wiązane są bardzo duże oczekiwania i jeśli ekipa z Old Trafford nie zdobędzie mistrzostwa, będzie to na pewno rozczarowanie dla wszystkich osób związanych z klubem.


- Podoba się panu sposób, w jakim w Manchesterze United pracuje do tej pory Louis van Gaal? Jego metody prowadzenia drużyn od lat wzbudzają wiele kontrowersji…

- No cóż, faktycznie metody działania Holendra nie zawsze okazywały się skuteczne. Obecny menedżer „Czerwonych Diabłów” jest osobą, która bezpardonowo chciałaby zdobyć największe tytuły i czasami zamyka się całkowicie w swojej filozofii pod hasłem: „jestem Louis van Gaal i mam zawsze rację”. Jego pomysły okazują się przy tym kontrowersyjne i nie zawsze przynoszą pożądany efekt.


- A który spośród tych tzw. żelaznych faworytów może mieć najtrudniej w tym sezonie?

- Myślę, że Chelsea Londyn. Po pierwsze, ze względu na stare sportowe hasło: „bij mistrza”. A po drugie, z uwagi na bardzo spokojne ruchy transferowe. Jeśli „The Blues” obronią tytuł, będzie to prawdziwy majstersztyk w wykonaniu Jose Mourinho i jego podopiecznych. Zespół ze Stamford Bridge na pewno będzie w ścisłej czołówce, ale będzie mu bardzo trudno nawiązać do sukcesu z minionego sezonu.


- Duet Falcao-Costa to będzie najgroźniejszy atak w Premier League?

- Przy Falcao stawiam sobie na razie wielki znak zapytania. Ale nie sądzę, żeby jego przyjście do Chelsea było hitem na miarę ubiegłorocznego pojawienia się w tym klubie Diego Costy.


- Już w najbliższej kolejce czeka nas pierwszy wielki szlagier z udziałem pretendentów do tytułu: Manchester City – Chelsea. Z notowań firmy bukmacherskiej Fortuna wynika, że faworytem niedzielnego meczu są gospodarze. Dla pana także?

- Tak, dla mnie też. „The Citizens” zanotowali bardzo dobry początek, wygrywając na wyjeździe z West Bromwich, które w poprzednich sezonie spisywało się u siebie bardzo solidnie. Poza tym, widać pewną stabilność w zespole z Etihad Stadium. Manuel Pellegrini pozostał na stanowisku menedżera, co bez wątpienia ułatwi piłkarzom City walkę o odzyskanie tytułu.


- A jak ocenia pan szanse absolutnego nowicjusza z Bournemouth na utrzymanie się w elicie?

- Z pozoru wydaje się, że pozostanie w Premier League to dla tego klubu „mission impossible”. Ale z odrobiną szczęścia ta misja może okazać się jednak wykonalna. Życie każdego beniaminka w angielskiej ekstraklasie jest bardzo trudne, ale przykład Leicester City, które znakomicie finiszowało w ubiegłym sezonie, powinien być budujący dla zespołu Artura Boruca. Bournemouth nie stać na głośne transfery, lecz przy dobrze działającym skautingu zawsze jest szansa znaleźć grupę wartościowych zawodników za niewielkie pieniądze. Co do samego Artura, niewątpliwie czeka go w tym sezonie mnóstwo pracy, ale jest to taki typ bramkarza, który lubi podobne wyzwania. Jestem przekonany, że po wielu meczach będziemy mogli o nim przeczytać mnóstwo ciepłych słów w angielskiej prasie.


- Który z dotychczasowych średniaków może zostać rewelacją tegorocznych rozgrywek Premier League?

- W poprzednim sezonie taką ekipą zdecydowanie był Southampton, który teraz w nagrodę występuje teraz w eliminacjach Ligi Europy. Marzy mi się, aby tym razem podobną rolę odegrało Swansea City z Łukaszem Fabiańskim w bramce. „Łabędzie” świetnie zaczęły obecne rozgrywki od remisu na stadionie Chelsea i ten rezultat powinien jeszcze tylko dodać im pewności siebie przed kolejnymi meczami. A przecież pamiętajmy, że już w minionym sezonie niewiele zabrakło Swansea, aby znaleźć się na miejscu premiowanym grą w europejskich pucharach.


- A który transfer dotyczący klubów Premier League najbardziej pana zaskoczył – ze względu na kwotę lub kierunek?

- Jedną z transakcji, która zdziwiła mnie najmocniej było odejście Angela di Marii z Manchesteru United do PSG. Uważałem bowiem, że Argentyńczyk znakomicie pasuje do angielskiej piłki. Drugim takim niespodziewanym dla mnie ruchem było przejście Petra Cecha z Chelsea do Arsenalu. Czech decydując się na taki transfer, podjął duże ryzyko. Tak się niefortunnie dla niego ułożyło, że pokazała to już pierwsza kolejka, w której na pewno nie pomógł nowemu klubowi w derbowej potyczce  z West Hamem. Debiutu w barwach „Kanonierów” Cech nie może zaliczyć do udanych, ale jest to tej klasy bramkarz, że powinien szybko uporać się z tą wpadką i przekonać do siebie kibiców z Emirates Stadium. Mam jednak nadzieję, że za rok o tej porze między słupkami bramki Arsenalu znów i tak będzie stał Wojciech Szczęsny po bardzo dobrym sezonie w Romie. Liczę, że przy pełnej koncentracji tylko na futbolu Polak wygra rywalizację ze starszym kolegą. Sądzę, że pobyt we Włoszech dobrze wpłynie na Wojtka i to jego rozstanie z angielskimi boiskami będzie trwało tylko rok. To trochę tak jak z mieszkaniem całe życie u rodziców i późniejszą wyprowadzką gdzieś do internatu – dopiero wtedy doceniamy to, co na co dzień mamy w domu. Wojtek jakby ostatnio stracił w Londynie trochę instynktu samozachowawczego i gra w Romie powinna mu pomóc w zrozumieniu tego, że jako wychowanek nie może liczyć na żadną taryfę ulgową w zespole Arsenalu. Myślę jednak, że macierzystym klubie cały czas wierzą w niego i liczą na jego umiejętności. Na razie Wojtek dostał jakby od działaczy Arsenalu żółtą kartkę i został lekko pociągnięty za ucho. Ale w żadnym wypadku przeprowadzka do Rzymu nie powinna być dla niego czasem straconym. Inni ludzie, inna kultura, inny styl gry i treningu – to wszystko będzie jeszcze procentować w jego karierze i pomoże mu w dalszym rozwoju.


www.arskomgroup.pl





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty