Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Koszykówka
RYSZARD NIEMIEC Stało się to, co się stać musiało! Polska reprezentacja koszykarzy kolejny raz dostała łupnia...2013-09-10 15:10:00 Ryszard Niemiec

LEKCJA GIMNASTYKI (202)

Polska kadra jak koszykówka NRD…


Stało się to, co się stać musiało! Polska reprezentacja koszykarzy kolejny raz dostała łupnia na finałowym turnieju Mistrzostw Europy… Klęska jest tym bardziej dotkliwa, bo nasi zawodnicy szykowali się do zdobycia medalu, trener bredził nawet o złotym, a liczni publikatorżnicy, opisujący się jako eksperci koszykarscy, sięgnęli po metaforykę „czarnego konia”, który z parkietów Słowenii pocwałuje na hiszpańskie mistrzostwa świata.


Wiele lat towarzyszę temu, co dzieje się z naszą reprezentacją, niekiedy o niej piszę, aliści takiej hucpy medialnej, rozpętanej wokół jej szans na EUROBASKECIE, nie przeżyłem. Szczytem prostackiej ignorancji była publikacja w Przeglądzie Sportowym, gdzie pozwolono sobie sklasyfikować duet Marcin Gortat - Maciej Lampe, jako przyszłych dominatorów turnieju, wysoko przerastających wszystkich środkowych pozostałych finalistów. Wtórował takim infantylnym prognozom trener Dirk Bauermann, facet o wielkim propagandowym talencie, zaklinający rzeczywistość wbrew faktom i realiom. Nic go nie nauczyła kuriozalna porażka w towarzyskim meczu z Ukrainą; w takich samych, lustrzanie identycznych okolicznościach oddał arcyważny mecz, tym razem już mistrzowski - z Czechami!


Tak w ogóle, to zakontraktowanie niemieckiego trenera na selekcjonera polskiej kadry było aktem szczególnym odwagi panów prezesa Bachańskiego i menadżera Widomskiego. Nie od dziś bowiem wiadomo, że niemiecka szkoła koszykówki oparta jest na siłowym przygotowaniu, preferowaniu trzymetrowych wieżowców o surowej technice, grze nadmiernie uproszczonej i topornej, pozbawionej odrobiny improwizacji taktyce, bez finezji i polotu, tak przecież u polskich graczy niegdyś cenionej. Dawno temu FIBA zleciła polskim klubom, aby nie odmawiały prośbom federacji NRD i RFN, które życzyły sobie gościć na swoich parkietach sąsiadów ze Wschodu. Chodziło o krzewienie kultury koszykarskiej, słabo tam rozwiniętej. Niestety, czołowe nasze kluby, takie jak Wisła, Legia, Śląsk, czy Lech nastawione były na pielgrzymowanie po zachodniej Europie, która zaspokajała handlowe aspiracje zawodników, albo jeździły do Jugosławii podglądać to, co najlepsze w europejskim baskecie. Padło więc na ligowych średniaków, moją Spartę Nowa Huta i Gwardię Wrocław. Nam przypadło - jako stały partner do wymiany doświadczeń - berlińskie Dynamo, z którym regularnie wygrywaliśmy. Złościło to niepomiernie ich opiekunów, zapewne oficerów Stasi, którym nie dało się w żadnym razie wyperswadować, że opieranie taktyki gry na centrze, choćby mierzącym trzy metry wzrostu, nie musi przynieść sukcesów. Trener Dynama dysponując środkowym Stahlem, który miał 214 cm wzrostu, wierzył, że jest kwestią czasu stworzenie wielkiej ekipy. Źle trafił, bo Sparta, najniższy zespół polskiej ekstraklasy, broniła niezwykle ruchliwą strefą, w której enerdowski środkowy nie miał szans. Wystarczyło, że spróbował kozłować piłkę, albo opuścić poniżej  barków, od razu wyrywali mu ją Muszak lub Kosek, a natychmiast uruchamiany szybki atak robił swoje. Kiedy już przyszło do ataku pozycyjnego, wyższy o głowę Stahl nie mógł poradzić sobie z niższym o głowę naszym centrem - Włodarczykiem. Wyciągany z korytarza na obwód enerdowski gigant nie był w stanie dorównać szybszemu rywalowi w grze 1-1. Dzięki rzutom tzw. hakami, wymagającymi niebywałej techniki i czucia mięśniowego nowohucki środkowy ośmieszał swego kryjącego…


Kiedy przyszło do sumowania ocen rywalizacji pokonani Niemcy dochodzili do wniosku, że ichnia nacja, owszem nadaje się i to z dużym powodzeniem, do fussballu, handballu, voleyballu, ale do basketballu w żadnym razie! Ten wymysł amerykańskiego nauczyciela akademickiego z Springfield, nakazuje nazbyt mnogie angażowanie zawodniczego intelektu, co dla przedstawicieli robotniczo-chłopskiego społeczeństwa, okazuje się nieosiągalne.


Mentalna kopią szkoleniowców z NRD jest dziś Dirk Bauermann, jakimś cudem zainstalowany w roli selekcjonera naszej kadry. Zauroczony 213 centymetrami Gortata i jego zasięgiem rąk, ubzdurał sobie koncepcję gry na dwóch centrów (dochodził Maciej Lampe, gość niewiele niższy), zapominając, że taka taktyka wymaga efektywnych graczy obwodowych. No, i doigrał się chłopina bez wyobraźni, bo rywale podwajając i potrajając naszych centrów, zneutralizowali do cna ich potencjał. Przyszło im to o tyle łatwo, bo Marcin Gortat jest zawodnikiem o ograniczonym repertuarze możliwości ofensywnych. Od chwili pojawienia się w NBA, czy to w Orlando, czy w Phoenix, dostaje od trenerów ściśle określone zadania. Ma prawo skakać pod tablicami, zbierać piłki po niecelnych rzutach, dobijać je, „czapować” rzucających rywali, stawiać zasłony i rozpychać się pod koszem, celem zdobycia pozycji do oddania rzutu wsadem lub spod samej tablicy… Obowiązuje go jednak zakaz czynności takich jak kozłowanie, rzucanie z półdystansu lub z dystansu, błyskotliwych podań i innych zagrywek typowych dla wirtuozów techniki. To ograniczenie dla każdego koszykarza bywa frustrujące, albowiem nie pozwala brylować na liście strzelców, zwłaszcza że celny rzut to kwintesencja basketu. Amerykańscy trenerzy wiedzą, jakie pożytki płyną z tak sprofilowanej gry Gortata. Niestety, przyjeżdżając na kadrę Marcin z lubością zrywa z uwierającym go kagańcem i bierze się do gry bez rygorów taktyczno-technicznych. Wie, że obdarzono go, skądinąd niesłusznie, rolą lidera zespołu, więc chce ten wybór i oczekiwania potwierdzić maksymalną ilością zdobytych punktów. Bierze się do rzucania z każdej nadarzającej się pozycji, wykonuje ewolucje, którym nie jest w stanie sprostać, nieustannie się kompromitując. W ten sposób burzy swoją legendę, na co w żaden sposób nie powinien był dopuścić selekcjoner. Dlatego winien jest natychmiastowej dymisji. Nie tylko błędnie ocenił siły i możliwości konkurentów na EuroBaskecie, niepotrzebnie napompował swoich podopiecznych, nie wiedzieć skąd branym przekonaniem o ich przewagach, wreszcie przyłożył rękę do sprowadzenia Gortata do parteru!


Ryszard Niemiec 


Ryszard Niemiec



więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty