Koszykarze Sokoła Łańcut nie pomogli Siarce Tarnobrzeg, a przede wszystkim sobie i ulegli Zastalowi Zielona Góra. Jak tu jednak walczyć z rywalem, który aż 14 razy trafia za trzy i ma w swoim składzie niesamowitego Marcina Fliegera.

Sokół Łańcut - Intermarche Zastal Zielona Góra 76-86 (18-21, 16-22, 24-20, 18-23)

SOKÓŁ: Fortuna 11 (2x3), Pisarczyk 10, Chromicz 10 (2x3), Dubiel 12 (1x3), Glapiński 15 (2x3) oraz Nitsche 11 (2x3), Sowa 7, Szurlej 0, Strzelecki 0.
ZASTAL: Raczyński 5 (1x3), Chodkiewicz 12 (2x3), Flieger 30 (7x3), Kukiełka 7 (1x3), Jarmakowicz 11 oraz Wojdyła 10 (2x3), Busz 0, Kalinowski 3 (1x3), Rajewicz 8, Kus 0.

To właśnie rozgrywający drużyny gości poprowadził ich do wygranej, a jego statystki z dzisiejszego meczu są wręcz imponujące. Flieger zaliczył 30 punktów, na co złożyło się m.in. 7 celnych rzutów za trzy na 10 oddanych, a do tego z tablic zebrał 6 piłek i zanotował po 4 asysty oraz przechwyty. W Sokole takiego lidera zabrakło. Na desce co prawda rządzili gospodarze (10 zbiórek Ireneusza Chromicza), ale na wicelidera to było za mało. Miejscowi zawiedli przede wszystkim w pierwszej połowie. Wtedy powróciły stare demony, czyli fatalna skuteczność. Jeszcze w rzutach zza linii 6.25 było całkiem nieźle, ale im bliżej kosza, tym wyglądało to coraz gorzej. Stąd na przerwę goście schodzili z dziewięcioma punktami przewagi. Po zmianie stron gra łańcucian była lepsza i zdecydowanie skuteczniejsza, ale gdy tylko Sokół zbliżał się do rywala, ten automatycznie włączał wyższy bieg i znów odskakiwał na bezpieczną przewagę.