Koszykarze MOSIR-u Krosno, tak jak się można było spodziewać nie sprostali Spójni Stargard Szczeciński. Podopiecznym Bogusława Wołoszyna pozostał do rozegrania już tylko jeden mecz z ŁKS-em w Łodzi i szanse na zajęcie dobrego miejsca przed fazą play-out diametralnie zmalały.

Spójnia Stargard Szczeciński - Delikatesy Centrum PBS Bank MOSiR Krosno 73-64 (23-15, 19-16, 20-13, 11-20)

SPÓJNIA: Mazur (24 (4x3), Stokłosa 7 (1x3), Koszuta 7, Grudziński 12, Bodych 7 oraz Grzegorzewski 6, Polowy 6, Soczewski 2, Dylik 2.
MOSIR: Bal 0, Pluta 11 (1x3), Hajnsz 0, Deja 14, Ecka 8 oraz Mroczek-Truskowski 5 (1x3), Oczkowicz 7 (1x3), Michalski 12 (1x3), Sołtysiak 0, Ożóg 4, Puścizna 3 (1x3).

Ci, którzy liczyli na niespodziankę musieli to włożyć między bajki w zasadzie już po pierwszej połowie. Krośnianie w żaden sposób nie mogli zatrzymać najlepszego strzelca gospodarzy Huberta Mazura, który w tym czasie zdobył 17 punktów, a Spójnia po 20 minutach prowadziła różnicą 11 punktów. Trzecia kwarta to w dalszym ciągu dominacja gospodarzy i na koniec tej odsłony przewaga miejscowych wzrosła do 16 "oczek" i jasnym było, że naszych koszykarzy czeka długa i smutna droga powrotna. MOSiR dopiero w ostatnich 10 minutach zdołał nieco zmniejszyć straty, ale był to zaledwie łabędzi śpiew podopiecznych Bogusława Wołoszyna.

Spójnia okazała się zbyt wymagającym rywalem i o tą porażkę większych pretensji do krośnian mieć nie można. W końcu rywal ten posiada bardzo doświadczony skład i gdyby nie kłopoty personalne w trakcie rozgrywek, to właśnie drużyna z Pomorza byłaby jednym z głównych kandydatów do awansu. Takie nazwiska jak Marcin Stokłosa (11 asyst w dzisiejszym meczu), Wiktor Grudziński (8 zbiórek) czy wspomniany wcześniej Mazur są znane większości koszykarskich kibiców w Polsce.