Facebook
kontakt
logo
Strona główna > IO > Vancouver 2010 > Hokej na lodzie > Wiadomości Hokej na lodzie
VANCOUVER Z KRAKOWA (6)2010-02-19 09:53:00 Jerzy Cierpiatka

Czasem lepiej nie mieć  księcia...


To Weronika Nowakowska, a nie Tomasz Sikora, wywołała stany przedzawałowe wielu polskich serc. Dystans biegu biathlonowego wynosił 15 kilometrów, ale od sprawienia megasensacji przez zawodniczkę pochodzącą z Kłodzka dzieliły centymetry. Kto mógł przypuszczać, że Nowakowska uderzy z tak ogromnym impetem i mierzyć będzie w najwyższy cel? Wielce przypadła do gustu dzielna postawa Agnieszki Cyl, z dobrej strony pokazała się Krystyna Pałka. Co zatem czeka nas w sztafecie, niezależnie od biegów masowych? Bo przecież nie tylko za Sikorą będziemy w nich ściskać kciuki.

Łyżwiarstwem figurowym interesowałem się kiedyś mocno, ale to było w czasach, gdy czeska sędzina Dudova krzywdziła (choć nie na olimpiadzie) francuskiego lekarza, Alaina Calmata. Ostatnio zaś za sprawą frapujących konfrontacji dwóch Brianów: Kanadyjczyka Orsera i Amerykanina Boitano. Później temat na dwie dekady zszedł z afisza i pewnie było tak również w Vancouver, gdyby nie detronizacja Jewgienija Pluszczenki przez Evana Lysacka. Czy jednak na pewno dokonano jej w sędziowskich rękawiczkach?

Pozostajemy na lodzie. Mógł  się okazać on bardzo śliski dla faworyzowanych Kanadyjczyków, których omal sprowadzili na ziemię Szwajcarzy. Gospodarzom został zabrany punkt, a gdyby nie gol strzelony przez Sidneya Crosby’ego z rzutu karnego, mogły to być nawet punkty dwa. Przed chwilą z kolei Słowacja wystawiła kułak wielkiej Rosji. Tu też sprawa rozstrzygnęła się w karnych, gdzie po długim oczekiwaniu na epilog najważniejszą kwestią wypowiedział Pavol Demitra. I uczynił to w kapitalnym stylu, cokolwiek kojarzonym z futbolem. Bo z taką lekkością, z jaką weteran Demitra oszukał Ilję Bryzgałowa, dawno temu Antonin Panenka zagrał na nosie Seppa Maiera w pamiętnym finale ME ’76 pomiędzy Czechosłowacją i RFN. W Vancouver hokejowy turniej niewątpliwie dostarczy nam jeszcze ogromnych emocji. 

Następcom tronu nie uchodzą  zachowania typowe dla zwykłych śmiertelników. Falstart norweskiej reprezentacji, zwyczajowo szalenie mocnej na zimowych arenach, najwyraźniej zdegustował księcia Haakona, który nagle spakował walizki. Ta demonstracja zapewne nie została odebrana dobrze w kręgach dyplomatycznych, ani przez naród. Na miejscu norweskich sportowców potraktowałbym opuszczenie Vancouver przez Haakona w kategoriach akurat pozytywnych. Już pod nieobecność księcia-raptusa „team Norge” zdecydowanie ruszył z miejsca. Marit Bjoergen fantastycznie powalczyła w sprincie. Tora Berger wygrała biathlon w sposób nie budzący wątpliwości. Zaś w męskiej odmianie tej dyscypliny Emil Hegle Svendsen niewątpliwie będzie mieć wybaczone, że znalazł się przed Ole Einarem Bjoerndalenem.

Od czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego my nie mamy króla. Przez wiele zimowych olimpiad szefem misji olimpijskiej był przewodniczący GKKFiT, Włodzimierz Reczek. Skądinąd zasłużony działacz, również w wymiarze międzynarodowym, mógł być na miejscach zdarzeń i mogło go nie być. Bez znaczenia. Bo w przeciwieństwie do nagłej hossy Norwegów akcje Polaków niemal zawsze stały constans. Z Reczkiem czy bez, na klęski udzielona była niemal stuprocentowa i długoterminowa gwarancja...


Jerzy Cierpiatka


2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty