Czy to już teraz? Czy on jest gotowy? Kto? Novak Djoković. Co? Zakończyć dominację Rafaela Nadala na kortach Rolanda Garrosa. Kiedy ? W tej edycji paryskiego turnieju, który wystartował w niedzielę. My będziemy śledzić występy Agnieszki Radwańskiej (zagra w poniedziałek) i Łukasza Kubota.

Reszta tenisowego świata mówi jednak tylko o zbliżającym się starciu tytanów. Hiszpański cyborg już raz co prawda tu przegrał. Dwa lata temu, w 1/8 finału, z mało znanym wówczas Szwedem Robinem Soederlingiem. Rok temu wszystko wróciło jednak do normy, Nadal znów był bezkonkurencyjny.  To był jego piąty triumf w ciągu  ostatnich sześciu lat. Od czasu legendarnego Bjoerna Borga, nikt tak nie zdominował rywalizacji na kortach ziemnych.

Wydawało się, że nieprędko znajdzie się ktoś,kto mu zagrozi.Zwłaszcza, że Szwajcar Roger Federer
najlepsze lata wydaje się mieć już za sobą. Wygląda jednak na to, że Nadal doczekał się godnego przeciwnika również na swojej ulubionej nawierzchni. Bo o ile wysiłki Federera przypominały bicie głową w mur tylko raz wygrał z Hiszpanem na ziemi, na 13 prób),o tyle Djoković jest w tym roku skuteczniejszy. Pokonał lidera rankingu ATP w Madrycie (początek maja), a ostatnio w Rzymie. Za każdym razem na ziemi. Za każdym razem w finale turnieju, a do tego bez straty seta. A jeśli dodamy, że Serb pokonał wcześniej Hiszpana również w finałach turniejów w Indian Wells i Miami (na kortach twardych). Że w ogóle nie przegrał jeszcze w tym roku z nikim! Trudno nie uważać go za faworyta, choć bukmacherzy ciut wyżej wyceniają jednak Nadala. Za każde postawione w firmie Bwin na jego zwycięstwo euro można zarobić dwa. Za Djokovicia 2.25. – Ja również większe szanse daję Nadalowi – uważa Wojciech Fibak.–  Czuje się w Paryżu jak w domu, a korty Rolanda Garrosa różnią się od innych. Są szybsze, piłka odbija się wyżej. Topspiny Rafaela są tu jeszcze groźniejsze – dodaje nasz najbardziej utytułowany tenisista.

Bo faktycznie, paryskie korty poza kolorem w niczym nie przypominają kamienistych piaskownic, jakie spotykamy w parkach i osiedlowych klubach. - Są prawie jak hardkort, dla niepoznaki posypany na wierzchu mączką – mówi ojciec Agnieszki Radwańskiej, którego spotkaliśmy w niedzielę w podziemiach kortu im. Phillipe’a Chatriera (centralnego).

- Trzeba pamiętać jeszcze o jednym. W Paryżu gra się do trzech wygranych setów, a nie do dwóch, jak w Madrycie i Rzymie. A wiadomo, że pod względem przygotowania fizycznego niewielu tenisistów na świecie może równać się z Nadalem. W zasadzie to chyba  nikt – dodaje Fibak,który przypomina, że właśnie w Paryżu zakończyła się swojego czasu inna niesamowita seria Johna McEnroe. W 1984 roku Amerykanin rozpoczął rok w równie imponującym stylu, co Djoković. Wygrywał wszystko, dotarł do finału Roland Garros. Tu jednak przegrał w pięciu setach  (prowadził 2:0) z Ivanem Lendlem i już nigdy nie dotarł w Paryżu tak daleko. Czy uda się Djokoviciovi? Dobre pytanie. Specjaliści są jednak zgodni, że zwycięstwo kogoś innego będzie sensacją. „Djoković i Nadal to uciekinierzy, a reszta to peleton, który próbuje ich gonić” – napisał w sobotnim wydaniu dziennik „L’Equipe”. Podobnego zdania są bukmacherzy – kurs na trzeciego w notowaniu Bwin Federera wynosi aż 11:1. – I bardzo dobrze, że nie jestem faworytem.  To zdejmie ze mnie część presji. Zagram na luzie i zobaczymy – odgraża się Szwajcar.

Co mówią główni zainteresowani? – Nie jestem niepokonany, ale jeśli pytacie mnie czy jestem gotów wygrać Roland Garros to odpowiem: Tak, jestem –  twierdzi Djokovic. –Nie sypiam gorzej po ostatnich porażkach z Novakiem. Nie robię tez niczego innego, nie trenuję inaczej ani więcej – mówi Nadal.

-Taktyka? O, to zupełnie inna sprawa. Jeśli przegrywasz z kimś cztery razy z rzędu, to musisz w końcu wyciągnąć z tego wnioski.To tak jak w piłce nożnej. Real Madryt przegrał jesienią z Barceloną 0:5 i gdyby w kolejnych meczach zagrał w ten sam sposób, to pewnie też by je wysoko przegrał – dodaje Hiszpan, sympatyk „Królewskich”.

W rywalizacji panów mamy w tym roku jednego Polaka Łukasza Kubota, który zdołał przebić się przez eliminacje. W pierwszej rundzie (zapewne we wtorek) czeka na niego jeden z największych na świecie specjalistów od gry na ziemi – Nicolas Almagro. Rozstawiony w Paryżu z numerem 11. Hiszpan jest w dodatku w świetnej formie. Wygrał poprzedzający Roland Garros turniej w Nicei. – To może być szansa Łukasza. Minie chwila, zanim Hiszpan zaadaptuje się w nowych warunkach.Niewielka, ale zawsze. Los tym razem mu nie sprzyjał, podobnie jak Agnieszce Radwańskiej – uważa Fibak.

Nasza najlepsza tenisistka (jedyna w turnieju głównym seniorek) również ma w tym roku pod górkę. Nazwiska rywalek w pierwszej i drugiej rundzie nie powalają może na kolana, bo Austriaczka Patricia Mayr-Achleitner (112. WTA) i (ewentualnie) Niemka Kristina Barrois (73. WTA), są absolutnie w zasięgu rozstawionej z numerem 12. Polki.

W tej samej ćwiartce znalazły się jednak Belgijka Kim Clijsters i Rosjanka Maria Szarapowa. Pierwsza co prawda dopiero wraca po prawie dwumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją, a druga nigdy nie przepadała za ceglaną mączką. Kiedyś stwierdziła nawet, że czuje się na niej jak krowa na lodzie. Ostatnio jednak potrafiła wygrać na niej turniej w Rzymie, bijąc w dodatku w półfinale liderkę światowego rankingu Caroline Wozniacki, a w finale finalistkę ubiegłorocznej edycji Roland Garros, Australijkę Samanthę Stosur.

– Cóż, nie mam zbyt wielu punktów do bronienia, więc i niewiele do stracenia – śmieje się Radwańska, która przed rokiem odpadła w Paryżu już w drugiej rundzie. – W ogóle nie myślimy na razie o Szarapowej. Bardziej martwią nas problemy zdrowotne Agnieszki.Musi grać w specjalnym pasie stabilizującym dolny odcinek pleców – mówi jej ojciec i trener. – To stały punkt programu na kortach ziemnych, rok temu też ją bolało, ale nie tak bardzo jak teraz – dodaje Robert Radwański.

Tak jak turniej mężczyzn ma dwóch zdecydowanych faworytów, tak chyba tylko wróżka jest w stanie wytypować, kto wygra rywalizację pań. – Jak to kto? Agnieszka – żartuje Radwański. Całkiem serio dodaje jednak,że nie potrafi nikogo wskazać. – Pod nieobecność sióstr Williams kandydatek do zwycięstwa jest co najmniej 10 – mówi.
Hubert Zdankiewicz, Polska Gazeta Krakowska