Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Tenis
Fibak: Agnieszka Radwańska wygra Wimbledon2011-03-10 05:40:00

- Ken Meyerson (nowy menedżer sióstr  Radwańskich - red.) to najlepszy agent na świecie i nie mówię tak tylko dlatego, że to mój dobry znajomy. Sam grał kiedyś w tenisa, więc świetnie czuje realia tego sportu. Z pomocą takich ludzi Agnieszka może nawet wygrać Wimbledon - mówi Wojciech Fibak, były tenisista.


Był Pan zaskoczony, że Agnieszka i Urszula podpisały kontrakt z Lagardere Unlimited?

Zaskoczony trochę, ale przede wszystkim zadowolony, że Radwańscy się w końcu na to zdecydowali. Od kilku lat wszyscy zorientowani w realiach tenisowego świata ludzie, ze mną włącznie, namawiali ich na to. Zawsze powtarzałem, że nie rozumiem, skąd ta ich niechęć do pośredników, czemu nie chcą iść w ślady Woźniackich czy Szarapowów. Gdy sam grałem w tenisa, moim marzeniem było związać się z jedną z dwóch największych działających wówczas na rynku agencji: Mccormack IMG albo ProServ [ta druga przekształciła się w SFX, później w BEST, a tę ostatnią firmę kupił Lagardere - red.].

 

Co dokładnie da siostrom ta współpraca? Kontrakty reklamowe i co jeszcze?

Kontrakty są oczywiście ważne, ale to tylko jeden z elementów. Najważniejsze jest, że Agnieszka i Ula będą otoczone sztabem fachowców, a proszę mi wierzyć, że jest tysiąc różnych rzeczy i spraw, które mogą im ułatwić. Od najprostszych, takich jak przełożenie meczu na inną godzinę, przez wspomniane przez pana kontrakty reklamowe, aż po wsparcie merytoryczne.

 

Niektórzy mówią jednak, że siostry źle wybrały, bo w tenisie więcej do powiedzenia mają dziś IMG i Octagon.

Ten, kto tak twierdzi, chyba nie do końca wie, co mówi. Ken Meyerson [nowy menedżer Radwańskich - red.] to najlepszy agent na świecie i nie mówię tak tylko dlatego, że to mój dobry znajomy. Sam grał kiedyś w tenisa, więc świetnie czuje realia tego sportu. Ma przy tym świetne koneksje, jest inteligentny i ogromnie pracowity. Agnieszka i Ula nie mogły lepiej trafić. Tym bardziej że poza Meyersonem pracuje tam jeszcze Donald Dell - założyciel ProServ i jeden ze współzałożycieli ATP [organizacji zrzeszającej tenisistów zawodowych - red.]. Arnaud Lagardere [szef spółki - red.] również kocha tenis. Z pomocą takich ludzi Agnieszka może nawet wygrać Wimbledon.

 

Nie przesadza Pan trochę?

Dlaczego? Taką współpracę można by obrazowo opisać w ten sposób: od tej pory, gdziekolwiek się pojawi, będzie miała wszędzie rozkładany pod nogami czerwony dywan. Wszystko będzie dużo prostsze, najlepiej widać to na przykładzie Karoliny Woźniackiej, która zresztą też jest związana z Lagardere. Skoro ona mogła wspiąć się na szczyt rankingu WTA, to czemu nie Agnieszka? Zwłaszcza teraz, gdy poziom kobiecego tenisa tak się wyrównał. Z jednej strony, rośnie liczba dziewczyn grających coraz lepiej, z drugiej jednak - nie ma już Justine Henin, Amelie Mauresmo i Lindsay Davenport. Siostry Williams znów się leczą i nie wiadomo, kiedy wrócą, Serena być może już nigdy. Kim Clijsters gra coraz rzadziej. Coraz mniej jest tych, które grały tenis z innej bajki, nieosiągalny dla reszty. Chapeau bas dla teamu Woźniackich za to, że potrafili tak podrasować Karolinę, ale ani ona, ani Wiera Zwonariowa nie mają takich atutów. Wygrywają, bo ciężej pracują i są lepiej zorganizowane. Wyobraźmy sobie zresztą, co by powiedziała sama Agnieszka, gdyby trzy lata temu ktoś jej zdradził, że Karolina będzie pierwsza na świecie, a Zwonariowa trzecia. Jestem pewien, że spytałaby: Hola, hola, to dlaczego ja nie mogę być na przykład druga?

 

Niektórzy są zdania, że to nigdy nie nastąpi, dopóki Agnieszka nie zmieni trenera. Teraz jest świetna okazja, w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Meyerson zadeklarował, że może jej załatwić nawet takie sławy jak Brad Gilbert czy Jimmy Connors.

Nie ma takiej potrzeby. Agnieszka ma zbyt silną osobowość, by się komuś całkowicie podporządkować. Jej jest po prostu wygodnie z ojcem, bo na niego może zawsze huknąć, przeforsować własne zdanie. Kiedyś być może zrozumie, że są na świecie ludzie, którzy wiedzą więcej od niej i mogą jej pomóc, ale na razie powinno zostać tak, jak jest. Ewentualnie powinien pojawić się jakiś sparingpartner.Na pewno dużym wsparciem będzie też obecność Meyersona. Jego wiedza i doświadczenie bardzo się Radwańskim przydadzą.

 

Od dawna się znacie?

Od ponad 20 lat. Poznaliśmy się, gdy sam jeszcze grywał - pamiętam nasze śmieszne zakłady o to, że wygra ze mną jednego gema. Od tego czasu utrzymujemy kontakt. Często do mnie dzwoni, gdy ma jakiś dylemat. Ostatnio np. pomagałem za jego pośrednictwem Lagardere'owi i Dellowi przygotować się do negocjacji z Woźniackimi, którzy zastanawiali się, czy nie odejść do IMG.

 

Czy dzięki współpracy z Lagardere Agnieszka może dorównać Karolinie również w sumach zarabianych poza kortem? Meyerson szacuje jej obecną wartość na jakieś 550-750 tys. dol. rocznie.

Słusznie, bo na razie nie jest tak atrakcyjna dla reklamodawców. Jest co prawda jedną z pięciu najbardziej utalentowanych tenisistek na świecie, zachwycają się nią koneserzy, ale nie jest tak medialna jak Woźniacka. Nie ma też oszałamiającej urody jak np. Ana Ivanović. W ogóle, nie wszyscy ją do tej pory zauważali, bo trzymała się trochę na uboczu. To się teraz zmieni - kilkanaście osób działających na rynku światowym zacznie się zastanawiać, co zrobić z taką Agnieszką, która pięknie gra w tenisa. Jak wykorzystać jej potencjał.

 

Rozmawiał

Huberte Zdankiewicz (Polska The Times)





więcej wiadomości >>>
2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty