Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Podkarpacie > Seniorzy > II liga (wschód)
Stal - Kolejarz 1-2, czyli fatum powróciło2009-11-07 19:48:00

Kolejarz Stróże miał być prawdziwym testerem możliwości piłkarzy Stali Sandeco Rzeszów. Test ten nie wypadł zbyt okazale, bo rzeszowianie przegrali, choć przez ponad godzinę prowadzili po golu Ireneusza Grybosia.


Stal Sandeco Rzeszów - Kolejarz Stróże 1-2 (1-0)

1-0 Gryboś 11
1-1 Socha 79
1-2 Socha 90+1
Sędziował Mariusz Śledź (Biała Podlaska). Żółte kartki: Hus, Chukwuemeka, Kiema, Wójcik, Chałas - Walęciak, Szufryn, Gryźlak, Zarychta. Widzów 700.
STAL:
Asnin - Tomasik, Chukwuemeka, Duda, Hus - Krauze, Kiema, Kloc (59 Reiman), Majda (62 Chałas) - Wójcik, Gryboś (75 Jędryas).
KOLEJARZ: Zarychta - Cichy, Szufryn, Księżyc, Walęciak - Gryźlak (46 Łętocha), Frankiewicz (46 Kozub, 72 Tywoniuk), Lipecki, Jeżewski (72 Leśniak) - Socha, Mężyk.

Przed meczem w obozie Stali panowały optymistyczne nastroje i twierdzono, że to Kolejarz powinien bać się rzeszowian, a nie na odwrót. I chyba faktycznie goście przestraszyli się, bo od początku meczu całkiem oddali inicjatywę gospodarzom. Kolejarz w niczym nie przypominał zespołu, który byłby uprawniony do walki o czołowe lokaty. To Stal przeważała i już w 11 minucie mieliśmy tego efekt w postaci gola. Ten padł po bardzo szybkiej kontrze miejscowych. Pięknym przerzutem na prawe skrzydło popisał się Paweł Kloc, Wojciech Krauze podciągnął z piłką kilkanaście metrów i zagrał do Ireneusza Grybosia, który z ostrego kąta huknął pod poprzeczkę. Marcin Zarychta był bez szans. Gospodarze zamiast pójść za ciosem skupili się na obronie, ale przyjezdni przed przerwą nie byli w stanie sforsować szczelnej defensywy biało-niebieskich.
W przerwie w szatni gości musiało być bardzo gorąco, bo na II odsłonę Kolejarz wyszedł odmieniony. Od samego początku zaatakował i bramka wisiała w powietrzu. Dwukrotnie Dmitrija Asnina starał się zaskoczyć Witold Cichy, ale najpierw golkiper Stali ładnie obronił, a następnie wyręczył go Karol Wójcik, który zatrzymał piłkę tuż przed linią bramkową. W 79 minucie nie było już zmiłuj. Asnin zbyt krótko wybił po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, do piłki dopadł Paweł Leśniak i mocno uderzył w stronę bramki. Piłkę "dzióbną" jeszcze Bartłomiej Socha, a ta zatrzepotała w siatce. Chwilę wcześniej atakujących z coraz większym impetem gości pogrążyć mógł Wojciech Reiman, ale przegrał pojedynek sam na sam z Zarychtą. Przyjezdni nie mieli takich skrupułów i w doliczonym czasie gry zadali cios za trzy punkty. Z wolnego dośrodkował Tomasz Księżyc, a Socha jedynie musnął piłkę głową i ta odbijając się od poprzeczki wpadła do bramki. W ten sposób najskuteczniejszy napastnik gości nie mając w tym meczu w zasadzie żadnej sytuacji zdobył drugą bramkę.

Zdaniem trenerów:

Andrzej Szymański (Stal):
- Wydawało się, że jesteśmy bardzo blisko zwycięstwa. Cofnęliśmy się jednak zbyt głęboko i skończyło się dla nas niedobrze. Gdybyśmy gole stracili po jakiś oskrzydlających akcjach, to pewnie ta porażka by tak nie bolała. Obie bramki padły jednak po stałych fragmentach gry i obu można było uniknąć. To spowodowało, że nie mamy nawet jednego punktu.
Jarosław Araszkiewicz (Kolejarz):
- Przyjechaliśmy do Rzeszowa po trzy punkty i cel zrealizowaliśmy. Nie było to może porywające widowisko, na co wpływ miało również ciężkie boisko. W przerwie padło kilka ostrych słów, dokonałem zmian i to wniosło coś dobrego. Na pewno zawodnicy, którzy nie będą dawali z siebie maksimum nie będą u mnie grali. Za przykład niech świadczy Paweł Kozub, którego wprowadziłem na boisko w 46 minucie i zmieniłem w 72. Nam te punkty były bardzo potrzebne, bo dużo ich już straciliśmy, szczególnie na własnym boisku.


stal - kolejarz.jpg


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty