Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Podkarpacie > Seniorzy > II liga (wschód)
Piłkarze Wigier zamiast na boisku wylądowali w szpitalu2009-09-12 21:47:00

Zaplanowany na godzinię 19 mecz Stal Sandeco Rzeszów - Wigry Suwałki nie doszedł do skutku. Zadecydowała o tym choroba aż siedmiu piłkarzy gości, którzy prosto ze stadionu pojechali do szpitala na szczegółowe badania.


Godzina 18.15 -  pierwsi zawodnicy Wigier zgłaszają trenerowi złe samopoczucie. 18.30 - piłkarze gości mimo wszystko wychodzą na rozgrzewkę. Po kilkunastu minutach jednak odpuszczają i wracają do szatni. 18.50 - kierownik drużyny gości Jan Adamczewski zgłasza sędziemu niedyspozycję siedmiu zawodników. 18.55 - 19.15 - zawodników Wigier badają sanitariusze. 19.21 sędzia Jacek Małyszek z Lublina wyprowadza piłkarzy Stali na boisko i gwiżdże po raz pierwszy. 19.36 - arbiter po odczekaniu regulaminowych piętnastu minut odgwizduje koniec spotkania. Tak pokrótce wyglądał przebieg wydarzeń, które uniemożliwiły rozegrania meczu pomiędzy Stalą Sandeco Rzeszów, a Wigrami Suwałki. Teraz decyzja należy do wydziału gier przy Polskim Związku Piłki Nożnej. Spodziewać się jednak należy, że spotkanie to rozegrane zostanie w innym terminie.

Usłyszane z trzech stron:

Zbigniew Kaczmarek, trener Wigier Suwałki

- Nie wyszliśmy na spotkanie, bo na 45 minut przed jego początkiem kilku zawodników poczuło się gorzej. Trochę zbagatelizowaliśmy tą sytuację i myśleliśmy, że mimo wszystko damy radę, ale z każdą chwilą grupa tych osób się powiększała i uznaliśmy, że nie ma szans, abyśmy rozegrali ten mecz. W tej chwili sytuacja ta dotyczy siedmiu zawodników i ja sam zaczynam się nie najlepiej czuć. Sanitariusze również uznali, że we trzech nie są w stanie zapanować nad tym, bo zawodnicy byli mocno odwodnieni i w każdej chwili mogliby na boisku zemdleć. Niektórzy bardzo chcieli zagrać przy jupiterach i bardzo dobrej atmosferze, ale nie było sensu ryzykować zdrowia pozostałych. W takiej sytuacji znalazłem się pierwszy raz i nie bardzo wiedziałem, jak się zachować. Nie jest to z naszej strony żaden blef. Zaraz jedziemy do szpitala i jak najszybciej zawodnicy mają przyjąć leki i może po paru godzinach uda nam się wyjechać do Suwałk. W trakcie całego wyjazdu jedliśmy posiłki w Łomży, Białobrzegach oraz w Głogowie Małopolskim, ale nie mamy pojęcia co nam zaszkodziło. Możemy tylko przypuszczać, bo często tak jest, że zawodnicy piją z jednej butelki i jeśli ktoś złapał grypę, to później kolejni się zarażali. Liczymy, że ten mecz uda się rozegrać w innym terminie, bo nie sądzę, aby Stal Rzeszów cieszyły tak zdobyte punkty. Teraz obawiam się następnego spotkania, bo nie wiadomo, czy do środy zdołamy się pozbierać.

Jacek Szczepaniak, prezes sekcji piłki nożnej Stali Sandeco Rzeszów

- Uważam, że ten mecz mógł się odbyć. Z tego co wiem, to w Wigrach było 12 zawodników zdolnych do gry, ale twierdzą, że nie mieli bramkarza. My tak samo cały czas gramy bez kilku podstawowych zawodników i nie narzekamy. Na pewno kilku z zawodników Wigier jest zatrutych, ale co do pozostałych już takiej pewności nie ma. Jest od tego lekarz, który stwierdzi, czy tak faktycznie jest. Dla nas powtórne rozegranie meczu to kolejne wydane 5 tys. złotych.

Jacek Małyszek, sędzia meczu

-  Na 10 minut przed rozpoczęciem meczu kierownik drużyny Wigier zgłosił, że niedysponowanych jest siedmiu zawodników, w tym dwóch bramkarzy. Sanitariusze stwierdzili podejrzenie zakażenia grypą żołądkową. Już po wyjściu na boisko przyjechał lekarz, który potwierdził tą diagnozę i wypisał skierowanie do szpitala. O walkowerze zadecydować może tylko i wyłącznie wydział gier przy PZPN. Moja rola ogranicza się jedynie do opisania tej całej sytuacji.


stal.jpg


WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty