Krakus Swoszowice - Proszowianka 2-1 (1-1)

1-0 Armatys 28
1-1 Jarzmik 43
2-1 Stefanik 52
Sędziował Grzegorz Jabłoński (Kraków). Żółta kartka: Stanula. Widzów 70.
KRAKUS:Techmański - Biłka, Stefanik, Bogdan, Guzik - Nowak, Szczurek, Pabian, Armatys (82 Schmidt) - Gniadek (88 Kowalczyk), Wierzbicki.
PROSZOWIANKA: Niedźwiedź - M. Gorzkowski, Szaporów, Stanula, Jelonkiewicz (75 Jasielski) - T. Przeniosło, Kaczor, M. Przeniosło, Pacyga (65 Gałkowski) - Wrona, Jarzmik (60 Sowa).

Krakus wygrał zasłużenie, grał z większą determinacją i stworzył więcej sytuacji bramkowych.
Gospodarze objęli prowadzenie w 28. minucie. Pabian podał ze środka do Armatysa, a ten po szybkim rajdzie, w pełnym biegu, uderzył do siatki z narożnika pola karnego pod wychodzącym mu naprzeciw bramkarzem. Proszowianie wyrównali tuż przed przerwą - po dośrodkowaniu z kornera Jarzmik wpakował głową piłkę do bramki z 10 metrów.
Zwycięskiego gola dla Krakusa strzelił obrońca Stefanik, który dopadł do bezpańskiej piłki i z 12-13 m trafił do siatki, nie bez winy Niedźwiedzia.
Proszowianka mocniej zaatakowała dopiero w ostatnim kwadransie. Techmański, bramkarz Krakusa, dwukrotnie znalazł się w opałach - po minimalnie niecelnym strzale z woleja oraz po strzale z 18 m i dobitce, które obronił.
- To był nasz zły dzień. Na wyjazdach tracimy połowę wartości, poza tym boisko Krakusa nam całkowicie nie odpowiadało - powiedział Robert Stanula, trener Proszowianki.
WS/RST