Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > VI liga (Kraków)
„Rakieta” wciąż na chodzie

 

Garbarnia II Kraków - Raba Dobczyce 0-1 (0-0)

0-1 Krawczyk 58

Sędziowali: Rafał Wiewiór oraz Paweł Szymański i Piotr Turcza. Żółte kartki: Irzyk, Jamka - D. Wyroba, Rozwadowski. Czerwona kartka: Dygas (34). Widzów 50.
GARBARNIA
: Kwiatkowski - Nakończy (72 Pytel), Irzyk, Dygas, Krawiec - Kuźma, Lompczyk (55 Jamka), Piórkowski, Krzysztonek (78 Przysiężniak)  - Wojciechowski (62 Lelek), Dobrucki.
RABA: Ruman - Latoń, Godula, A. Wyroba, Grudzień - Choroba (46 Krawczyk), Wilk (72 Brytan), Piwowarczyk, D. Wyroba, Hyży (82 Rapacz) - Rozwadowski (82 Gorzkowski).

W poprzednim sezonie rezerwy Garbarni pokonały u siebie Rabę 3-1, a bohaterem spotkania był Wojciechowski. Darek jest obecnie daleki od ubiegłorocznej formy strzeleckiej, zresztą cały zespół prezentuje się znacznie gorzej. Ponieważ przyjezdni z Dobczyc też grali kiepsko, w niedzielne południe przyszło nielicznym kibicom oglądać nędzne widowisko. W gronie obserwatorów dostrzegliśmy m.in. Jacka Matyję, kilka sezonów wstecz filar Garbarni, a teraz grającego trenera i... strzelca wyborowego Pogoni Miechów. Obecny był również poprzedni szkoleniowiec rezerw Garbarni, zaś aktualnie trener Czarnych Staniątki, Stanisław Krasny.

Jedyny gol meczu padł przy braku asekuracji w szykach obronnych gospodarzy, co wykorzystał Janusz Krawczyk, który obok Bartosza Kwiatkowskiego pewnie posłał piłkę do siatki. - 40 lat, a jeszcze potrafi... - dało się usłyszeć w grupce fanów Raby. W ostatnich sekundach Krawczyk (ksywa „Rakieta”, przed sześciu dniami skończył „40”) śmiało mógł wystąpić w roli asystenta, ale z jego podaniem rozminął się w polu bramkowym szarżujący Piotr Brytan. Oprócz niecelnej „główki” Zbigniewa Rapacza były to jedyne sytuacje bramkowe wypracowane przez drużynę z Dobczyc. Aktywa Garbarni też wyglądały bardzo mizernie. Do pauzy ładnie, choć minimalnie niecelnie, uderzył z wolnego Kamil Piórkowski. Po zmianie stron ze znacznie dalszej odległości próbował wykorzystać stały fragment gry Dariusz Kuźma. On właśnie, ani Krzysztof Jamka i Kamil Krzysztonek ani trochę nie potwierdzili w tym meczu aspiracji do pierwszej drużyny Garbarni.

W 34. minucie doszło do boiskowej awantury, w wyniku której został wyrzucony z boiska Oskar Dygas. Nie chcę nikogo obrażać, ale była to sprawiedliwa kara za głupotę. Dygas został ukarany czerwoną kartką za „gwałtowne odepchnięcie przeciwnika”. Sekundy wcześniej intuicja zawiodła arbitra. Blisko linii środkowej został brutalnie sfaulowany Wojciechowski, zaś sędzia główny zastosował przywilej korzyści. Że tej korzyści Garbarnia nie odniosła (osamotniony Paweł Dobrucki stracił piłkę) - o to nie można wnosić do rozjemcy żadnych pretensji. Nikt nie urodził się jasnowidzem... Niezależnie od bezdyskusyjnie zasadnego relegowania z gry Dygasa czegoś mi jednak zabrakło, aby mówić o pełnej sprawiedliwości. Otóż delikwentowi, który bezpardonowo „skosił” Wojciechowskiego, całkiem upiekło się. A tak nie powinno być...
JC

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty