Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > VI liga (Kraków)
O aspiracjach na razie cicho

Clepardia Kraków - Bronowianka Kraków 1-1 (0-0)

0-1 Kolański 14

1-1 Pawluś 61

Sędziował Tomasz Musiał. Żólte kartki: Gągol - Małodobry. Widzów 150.

CLEPARDIA: Cieślik - Bosak, Sieniawski,Gągol, Gumula - Wójcik (46 Skotniczny), Wach, Kadłuczka, Kuzaj - Pawluś, Brandys (59 Nykiel).

BRONOWIANKA: Wiecheta - Walczak (88 Osowski), Gilski, A. Kubik, Małodobry - Nawrocki (46 Sadzikowski), Ł. Kubik, Wójcikowski (72 Frankowski), Augustyn - Kolański, Jóźwik.

Z punktu bardziej zadowolona powinna być Bronowianka. Wprawdzie po pierwszej połowie prowadziła i może nawet lekko w tej części gry przeważała, ale to bramkowe szanse Clepardii po przerwie były groźniejsze. Kilka razy kotłowało się w szesnastce gości, ale strzelcom gospodarzy brakowało precyzji. - Remis wygląda na sprawiedliwy, skoro Bronowianka lepiej prezentowała się w pierwszej połowie, a my w drugiej, ale dla nas to raczej strata dwóch punktów. Mieliśmy więcej klarownych sytuacji, młodym zawodnikom, a takich mam w większości w zespole, jeszcze brakuje sprytu, zimnej krwi, by je wykorzystywać. W pierwszej połowie brakowało nam jeszcze świeżości, za to po przerwie mieliśmy zdecydowanie więcej sił niż Bronowianka - mówił po meczu trener Clepardii Krzysztof Krok. Opiekun Bronowianki Janusz Sputo remis przyjął z zadowoleniem. - Clepardia była wymagającym rywalem, widać było jej ogranie w wyższej lidze - oceniał.
Jego zespół dobrze zaczął. W 14. minucie Wójcikowski prostopadłym podaniem obsłużył Kolańskiego, a ten z 14 metrów przy krótkim słupku trafił do celu. Z częstszego posiadania piłki przez gości w kolejnych minutach nie wynikały bramkowe okazje, a Clepardia tymczasem pojawiła się dwukrotnie pod bramką Wiechety. W 33. minucie Gumula wymanewrował rywali, ale gdy składał się do strzału, golkiper Bronowianki odważnie skrócił mu pole i zablokował strzał. Pięć minut później przeszkodził w dogodnej sytuacji Pawlusiowi. Końcowe minuty pierwszej połowy należały do Bronowianki. Najpierw po akcji Kolańskiego, Augustyn główkował w ręce bramkarza, za chwilę ten sam piłkarz soczystym strzałem z 18 metrów przeegzaminował Cieślika, ten był na posterunku i wybił piłkę.
Kwadrans drugiej połowy był jeszcze w miarę wyrównany, pięknie, ale obok spojenia, strzelał Ł. Kubik Jego debiut w Bronowiance Sputo oceniał: - Mogło być lepiej. Do starszego z braci-debiutantów Arkadiusza nie mógł mieć żadnych zastrzeżeń.
W 58 min Sadzikowski, po bardzo dobrym podaniu Kolańskiego, strzelal z kąta z 20 metrów, bramkarz Clepardii nie dał się zaskoczyć. Zapowiedzią rosnących mocy Clepardii była akcja z 59. minuty. Po rzucie wolnym Kuzaj główkował bardzo blisko słupka. Następny strzał przyniósł już Clepardii trafienie. Z lewej strony z około 25 metrów Pawluś przymierzył na bramkę, w kierunku dalszego rogu, spóźnił się z interwencją Wiecheta, więc musiał wyjmować piłkę z siatki. Co ciekawe to była chyba najmniej bramkowa z bramkowych szans Clepardii. W kolejnych minutach gospodarze mieli inne, w ktorych wydawało się, że gole padną nieuchronnie. Tak się jednak nie stało ani w 64 min, gdy piłka bilardowo wykopywana kilka razy brała kurs na bramkę, wreszcie z "piątki" wybił ją Gilski, ani w 69 min, gdy Nykiel skorzystał z kiksu obrońcy i strzelał, ale wybił piłkę bramkarz, a za chwilę z bliska Kuzaj fatalnie spudłował, ani w 70. minucie, gdy spudłował jeszcze fatalniej, bo w zamieszaniu miał trafić do pustej właściwie bramki, ale zdołał tylko szpicem popchnąć ją obok celu. Bronowianka nie nadążyła za agresywną grą rywali w tej części meczu, im bliżej było końca tym wyraźniej oddawała im środek boiska. - Więcej spodziewałem się po Frankowskim, który zastąpił Wójcikowskiego - przyznawał trener Sputo. Niedociągnięcia w grze pomocników musieli potem nadrabiać  A. Kubik i Małodobry.

Tylko jedna akcja gości przed końcem zapowiadała sie jeszcze ciekawie, prawą strona pognał Jóźwik, strzelał przy krótkim słupku, bramkarz wybił piłkę na róg, a po nim Kolański strzałem głową znów sprawił Cieślikowi spory kłopot.   
Oba zespoły zgłaszają w tym sezonie wysokie aspiracje. - Chcemy, chcemy, a co z tego wyjdzie zobaczymy - odpowiadał po meczu na pytanie o awans Janusz Sputo.

- W czubie będzie ten kto wytrzyma trudy długiego sezonu, mamy przecież 17 meczów, przygotowanie fizyczne zdecyduje o wszystkim. My opieramy teraz grę na wychowankach, na 21 zawodników w szerokiej kadrze 14 to nasi wychowankowie. Nie jesteśmy może potentatem, ale klub jest w miarę w porządku zorganizowany, możemy pracować w spokoju - mówił Krzysztof Krok.

BOS

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty