Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > VI liga (Kraków)
Czarny dzień dla obu zespołów

Czarni Staniątki - Bieżanowianka Kraków 8-2 (4-0)

1-0 samob. 3

2-0 Gruszka 27

3-0 Gawlik 32

4-0 W. Klima 35

5-0 Gawlik 50

6-0 Drobniak 54

7-0 Gawlik 61

8-0 Misiewicz 64

8-1 Sosnowski 77

8-2 Spolitakiewicz 82

Sędziował Łukasz Żarski.

CZARNI: Machlowski - Maciaszek, Starowicz, Perdał (35 Misiewicz), W. Klima - Rożek, Gruszka (46 Drobniak), Sikora, Gawlik (67 Pawłowski) - Mięso, Łach (60 R. Klima).
BIEŻANOWIANKA: Banasik - Spolitakiewicz, Kukla (60 Źróbek), Bieda, Wiewióra - Moroński, Grochola, Szumny, Boratyński - Łukawski, Sosnowski.

Smutny finał miał dzisiejszy mecz dla obu zespołów. Czarnym nie pomogło wysokie zwycięstwo, bo dziś są w grupie zespołów, które spadają z VI ligi. - Teraz możemy tylko czekać na cud. Różne słyszy się głosy - a to, że liga może pozostać  w 18-zespołowym składzie, a to, że któryś ze spadkowiczów z wyższych lig nie przystąpi do rozgrywek, co dałoby nam jednak szansę na pozostanie w lidze - mówi grający trener Czarnych Piotr Gruszka.

 

Powodów do zadowolenia nie ma także Bieżanowianka, która już wcześniej pogodziła się ze spadkiem: - A na koniec sezonu trafiło nam się największe manto - mówi grający prezes klubu Artur Banasik, który stojąc w bramce aż 8 razy wyjmował piłkę z siatki. - To nie jest najwyższy wynik, jaki w życiu przeżyłem.  No, takie mam szczęście, że gram w drużynach, którym się takie wyniki przytrafiają. Pocieszam się przy podobnych okazjach, że wyniki mogły być jeszcze wyższe - mówi bramkarz Bieżanowianki. Ma jednak coś na obronę zespołu. - Zaczęliśmy mecz w dziesiątkę, dopiero po paru minutach skład uzupełnił Sosnowski. Było nas tak mało, że nie nastawiałem się na wiele w tym spotkaniu, zwłaszcza że śledziłem wyniki Czarnych. To drużyna, która potrafi grać w piłkę i nie zasługuje na spadek, wygrywała wysoko z liderami tej ligi. Aż takiego  pogromu to się jednak nie spodziewałem - przyznaje Banasik.

 

Czarni częściej zbierali wiosną podobne komplementy. Tyle, że na koniec okazuje się, że wygrywali nie z tymi rywalami co trzeba: - Kluczowe były dla nas mecze z Miechowem i Pcimianką, a nie z Bronowianką czy Słomniczanką, które wysoko wygraliśmy. Szkoda punktów straconych w Płaszowie, z Rabą czy Sokołem Kocmyrzów. Ogólnie jednak to chyba nie w rundzie wiosennej był problem - wygraliśmy przecież 10 meczów, trzy zremisowaliśmy i cztery przegraliśmy. Gdyby dorobek z jesieni był większy chociaż o trzy "oczka", bylibyśmy dziś w innej sytuacji - żałuje Piotr Gruszka.  - Na razie trzeba czekać na weryfikację tabeli przez MZPN. A potem będziemy rozmawiać w klubie o przyszłości. Mam długą umowę, ale na razie trudno powiedzieć co dalej. Przed nami na pewno zaraz Puchar Polski, słyszymy jeszcze o przymiarkach do rozpoczęcia sezonu już 7 sierpnia. To bardzo wcześnie, chyba za wcześnie, niemal nie ma czasu na odpoczynek po tej trudnej rundzie - ocenia trener Czarnych.

 

MAS

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty