Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > VI liga (Kraków)
Dwa smaki remisu

Pogoń Miechów - Proszowianka Proszowice 2-2 (1-1)

1-0 Kowalczyk 15
1-1 Gałkowski 45+1
1-2 Maśnica 84
2-2 Węglarz 90+2

Sędziowali Tomasz Żelazny oraz Mariusz Aleksa i Piotr Stanek.
POGOŃ: Ł. Paczyński - Węglarz, Janczyk, Krupa, Czekaj - Kula (75 T. Piwowarski), R. Dudziński, Kosałka, Kowalczyk (60 Majewski) - M. Dudziński (80 Żarnowiecki), Owczarski (70 Górski).
PROSZOWIANKA: Zawartka - Jelonkiewicz (46 Maśnica), M. Gorzkowski, Jasielski, Grzegorczyk (46 Jarzmik) - M. Przeniosło, T. Przeniosło, O. Gorzkowski, Gałkowski - Sowa (65 Stanula), Wrona (75 Stopiński).

W I połowie to Pogoń kontrolowała grę, zwłaszcza po tym jak objęła prowadzenie. W 15. minucie po akcji Kosałki i M. Dudzińskiego, ten drugi podał nad obrońcą do Kowalczyka, który wbiegł ze skrzydła w pole karne i wykorzystał sytuację "sam na sam". Marcin Dudziński, grający trener miechowian, miał później niezłą okazję, ale nie trafił w bramkę. Gospodarze przeprowadzali akcje, posiadali inicjatywę w grze, ale nie mieli więcej szans bramkowych.

Podciął im skrzydła gol "do szatni" uzyskany przez proszowian. Stało sie to w momencie gdy Pogoń grała w dziesiątkę, w wyniku lekkiego urazu jakiego doznał Węglarz. Nastąpiło długie zagranie do boku, stamtąd centra T. Przeniosły w pole karne, obrońcy wybili piłkę na 20. metr, pod nogi Gałkowskiego, który z niespełna 20 metrów huknął po "długim" pod poprzeczkę...

Po przerwie Proszowianka była już zdecydowanie lepsza. Goście nie wykorzystali trzech sytuacji "sam na sam" (strzały Wrony i Jarzmika obronił bramkarz Pogoni, a uderzenie Maśnicy było niecelne), ale za czwartym razem dopięli celu. W 84. minucie, po wyrzucie z autu Janczyk nie trafił w piłkę i O. Gorzkowski z linii końcowej boiska podał po ziemi do nadbiegającego Maśnicy, który z 4 metrów strzelił do siatki.

Dopiero w tym momencie miechowianie z ogromnym animuszem rzucili się na Proszowiankę, wypracowując dwie bardzo dobre sytuacje. Najpierw, po rogu, Krupa dostał podanie na 5. metrze, ale zamiast kopnąć obok bramkarza do siatki, właściwie podał mu piłkę. Po chwili Żarnowiecki minął obrońcę z boku pola karnego, wycofał do Górskiego, którego strzał zmierzający do bramki wybił obrońca.

Gospodarze w końcu wyrównali, już w doliczonym czasie. Kosałka zagrał z kornera na "krótki" słupek, a Węglarz głową wpakował piłkę do siatki. Taki gol, w takim momencie, smakuje bardziej niż każdy inny.

- Rywal był z górnej półki, trzeba być zadowolonym z tego remisu, zwłaszcza po takim przebiegu gry
- mówi Marcin Dudziński, grający trener Pogoni. - Cieszę się, że w końcu wychodzimy z marazmu w jakim byliśmy. Zdobyliśmy, po serii porażek, cztery punkty w dwóch meczach. Potrafimy już znowu wymienić 5-6 podań, zagrać kombinacyjnie...

- Pierwszy gol dla Pogoni padł z półmetrowego spalonego, bo akurat nasza ławka rezerwowych znajdowała się na linii akcji, więc to widzieliśmy - mówi Robert Stanula, grający trener Proszowianki. - Poza tą sytuacją to sędziowie prowadzili mecz bardzo dobrze. Pierwsza połowa była taka trochę na chodzonego, niewiele się działo, niewiele strzałów. Po przerwie narzuciliśmy swój styl gry, gdybyśmy wykorzystali okazje, to wygralibyśmy pewnie ten mecz i może nawet wysoko. Powtarzałem chłopakom, że musimy być konsekwentni w grze, a w obronie zwłaszcza przy stałych fragmentach, w których rywale byli groźni. No i pokarało nas w 90. minucie... Opuszczaliśmy boisko ze spuszczonymi głowami...

rk

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty