Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > VI liga (Kraków)
Walka o piłkę

Krakus Swoszowice - Płaszowianka Kraków 1-2 (0-1)

0-1 A. Chróściel 42
1-1 Wierzbicki 60
1-2 Leśniak 80
Sędziował Piotr Kaczmarek. Żółte kartki: Szczurek, Gądek. Widzów 20.
KRAKUS: Techmański - Stefanik, Gądek, Guzik, Wianecki, Szczurek, Lewandowski (35 Rumian), Armatys, Kłaput (80 Nowak), Wierzbicki, Gniadek.
PŁASZOWIANKA: Pietrzyk - Pazdyk, Maciej Roda, Leśniak, Gawin - Trojański, Szafraniec (87 Mateusz Roda), Flasiński, K. Chróściel (75 Kania) - A. Chróściel (90 J. Roda), Szmalec.

- Warunki do gry były fatalne, na boisku w wielu miejscach stała woda. Zamiast gry była właściwie walka o piłkę, w której więcej szczęścia mieli goście - mówi Stanisław Stachowicz, prezes Krakusa.

- Pierwsza połowa była wyrównana, ale ze wskazaniem na nas - uważa Krzysztof Pazdyk, prezes Płaszowianki, który jak zwykle grał na boisku, choć tym razem został wystawiony nie na lewej obronie, a na prawej.

Goście mieli w tym okresie jedną świetną okazję w 22. minucie, gdy Gawin z 6 metrów strzelił pod bramkarzem, ale piłkę sprzed linii zdołał wybić obrońca. Dobrze zapowiadała się też akcja Gawina, ale przy strzale piłka mu całkiem "zeszła". Tuż przed przerwą z kolei, przy przewadze 3 na 2, przyjezdni za szeroko rozegrali atak i szansa przepadła.

Gol dla Płaszowianki padł w 42. minucie po wrzutce Flasińskiego na środek pola karnego. Piłka odbiła się na 12. metrze, skoczyli do niej bramkarz i obrońca Krakusa oraz A. Chróściel, który okazał się najsprytniejszy. Uprzedził rywali, "dzióbnął" futbolówkę nad nimi i z 3 metrów strzelił do pustej bramki.

W 60. minucie Krakus wyrównał. Po ładnym zagraniu Gniadka Wierzbicki z 18 m strzelił precyzyjnie na 1-1.

- W drugiej połowie za głęboko się cofnęliśmy - mówi Krzysztof Pazdyk. - Krakus przeprowadzał szybkie akcje, bardzo fajnie bił rogi. My nie mieliśmy zbyt wielu okazji. Szmalec i Szafraniec strzelali z kilkunastu metrów, ale w bramkarza. Bramkę jednak udało nam się wcisnąć. Dosłownie...

W 80. minucie goście wykonywali rzut wolny z okolicy narożnika pola karnego. Nastąpiła wrzutka na "krótki" słupek, bramkarz Krakusa "wypluł" piłkę przed siebie. W zamieszaniu rzuciło się do niej trzech zawodników, w tym z Płaszowianki. Jeden z nich, Leśniak, dosłownie wepchnął piłkę z bliska do siatki.

- W końcówce uzyskaliśmy dużą przewagę, seryjnie wykonywaliśmy rzuty rożne. Nawet nasz bramkarz szedł na pole karne rywali. Nie udało się wyrównać. Cóż, w futbolu i w takich warunkach jakie panowały na boisku trzeba mieć trochę szczęścia. My go nie mieliśmy - spuentował Stanisław Stachowicz, prezes Krakusa.

 

RK

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty