Facebook
kontakt
logo
Strona główna > Piłka nożna > Archiwum > 2009/2010 > Małopolska > Seniorzy > VI liga (Kraków)
Zegarek wiecznie groźny, Zieleńczanka zapomniała

Bronowianka Kraków - Zieleńczanka Zielonki 2-1 (1-0)

1-0 Walczak 14
1-1 Bujak 63
2-1 Zegarek 77

Sędziowali Piotr Gajewski oraz Sławomir Steczko i Patryk Garzeł.  Żółte kartki: Białko, Małodobry, Zegarek - Bujak, Basoń. Widzów 50.

BRONOWIANKA: Wiecheta - Walczak, Białko, A. Kubik, Allen - Wójcikowski (75 Gilarski), Ł. Kubik, Małodobry, Jóźwik - Kolański (90+2 Frankowski), Zegarek.
ZIELEŃCZANKA: Mazur - Bulak, Baran, Malec (90 Rożek), Dobaj - Dragosz (73 Basoń), Bujak (68 Srebrnicki), Słota, Dudek - Katarzyński, Szumiec.

Paweł Zegarek wiecznie groźny - chciałoby się twórczo przerobić pewne powiedzenie odnoszące się w oryginale do wodza  pewnej rewolucji. Obrońcy Zieleńczanki kompletnie o tym zapomnieli i zapłacili za to stratą trzech punktów, w meczu, w którym remis też by chyba nikogo nie skrzywdził.

 

Grały czołowe ekipy VI ligi i - zwłaszcza w pierwszej połowie - spełniały oczekiwania. Gra była szybka, przenosiła się często pod bramki, obie strony potrafiły zgrabnie przejść do kontr, które dynamicznie przeprowadzane, zwłaszcza przez Bronowiankę, czyniły mecz ciekawym. Gospodarze prowadzili po indywidualnej akcji obrońcy Walczaka, który często z powodzeniem wyrywa się do przodu. Jego indywidualny przebój w 14 min i precyzyjny, mocny strzał dał  podopiecznym Janusza Sputy pierwszego gola. Zieleńczanka miała szansę odrobić stratę. Dwukrotnie bliski szczęścia był Katarzyński. Główkował raz minimalnie niecelnie, drugi raz w słupek. Bronowianka też miała okazje na podwyższenie - bardzo ładna była akcja Walczaka, Zegarka i Kolańskiego, choć kończona bez powodzenia (35 min), w 42 min przy kolejnej próbie Kolańskiego dobrze spisał się w bramce Mazur. W 43 min z kolei po rogu od Dudka, Dragosz głową posłał piłkę minimalnie nad cel.

Nieźle prezentująca się w pierwszej połowie Bronowianka, po przerwie długo nie była w stanie wrócić do tego samego rytmu. Nieco ponad kwadrans należał do gości, a ich wysiłki zostały nagrodzone w 63 min, gdy Bujak głową zwieńczył dzieło zaczęte z rogu. Strzelec tak się cieszył, że aż dostał kartkę. - Przepisy mówią, że za założenie koszulki na głowę jest żółta kartka - wyjaśniał szczęśliwemu winowajcy sędzia Piotr Gajewski, a czynił to tak głośno, że z pouczenia skorzystały także trybuny.

 

Chwilę później Białko po rogu główkował tuż obok lewego okienka bramki, w odpowiedzi  rozpaczliwymi interwencjami ratowali Bronowiankę Małodobry i Wiecheta przy groźnym strzale jednego z przyjezdnych. Wydawało się, że po tej nie zmieniającej wyniku wymianie ciosów, gra będzie zmierzać ku remisowemu zakończeniu. Tymczasem w niegroźnej sytuacji przed swoją bramka Zieleńczanka pozwoliła sobie w 77 min na kosztowną niefrasobliwość. Dwaj obrońcy asekurowali lecącą ku nim piłkę, mając między sobą mniejszego od siebie Zegarka. Pewnie nie wydawał im się groźny, zwłaszcza że lot piłki obserwował też bramkarz z Zielonek. Trzej rywale więc czuwali, ale to do napastnika Bronowianki trafiła lecąca z góry piłka, a ten wyskoczył do niej i podbił głową tak, że właściwie przelobowała bramkarza...

 

Taki gol trochę rozbił zespół z Zielonek, w dodatku na śliskim boisku i w ulewie coraz trudniej  się grało, sklecić zgrabną akcję nie było łatwo, nadziać się na kontrę i kolejna stratę nietrudno. Gospodarze odsuwali niebezpieczeństwo grając wysoko od własnej bramki, jeszcze Kolański kilka razy przemknął przez pole karne rywali, jeszcze Józwik mocnym strzałem przeegzaminował Mazura,  ale  gole już nie padły.
Przy remisie Słomniczanki Bronowianka znów jest samodzielnym liderem VI ligi.

MAS

WIADOMOŚCI

2009 Sportowetempo.pl © Wszelkie prawa zastrzeżone ^
Web design by Raszty